Jesienna liścienna kołdra najlepsza była dzisiaj. Słońce grzało, sucho wszędzie, liście szeleściły zapraszająco. Krzysia nie trzeba było długo namawiać, Julek stał z boku i zrzędził. Taki akurat mu się tryb włączył. Niewyspany i wychodzący z infekcji nie miał ochoty na dobry humor. W zasadzie to w ogóle nie wiadomo było, na co ma ochotę. Stał, gapił się i na wszelki wypadek był na nie.
No trudno. Nie zawsze świeci słońce, a Julek jest szczęśliwy.
Potem było jakby trochę lepiej. Całkiem z niedzielnej górki.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz