Dzień Nauczyciela w dzisiejszych czasach to dzień bez lekcji. Za moich podstawowych to co najwyżej nie pytano nas w szkole i oczywiście obowiązkowe apelo-akademie plus goździki.
Pierwszaki zamiast lekcji miały dziś pasowanie. Takie oficjalne klepnięcie kredką (a czemu nie piórem? ;)) po ramieniu, dyplom i po legitymacji.
Nie ma przeproś i że boli, Krzyś ze szponów systemu edukacyjnego już się nie wyrwie. Przez najbliższe wiele lat. Wsiąka w tę klimę coraz mocniej.
Pasowania u nas ciurkiem. Dziś Krzyś, jutro Julek. U niego to wewnętrzna impreza, bez rodziców i paparazzi. Ale na galowo musi być. Prasowanie-pasowanie, prasowanie-pasowanie. Więc koszula wisi i czeka.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Pięknie Krzysiu, na baczność przyjąłeś obowiązek pasowania na ucznia. Teraz tylko poznawać tajniki zdobywania wiedzy bo to wielki bilet startu w DOROSŁOŚĆ.
OdpowiedzUsuńJulkowi również gratuluję pasowania na przedszkolaka; to też następny etap w życiu.
Pozdrawiam serdecznie:):):*:*
alat.
Teraz to już pogalopuje ten czas przed siebie!! ;/
OdpowiedzUsuńJa już nie nadążam. :(
Usuń