piątek, 17 października 2014

Obserwator-naśladowca

Łobuz Julek wypił z bidonu kakao na wodzie i zaczął trząść pustym. Wytrząsł ciemne kropelki osiadłe na podłodze wcale niepiękne jak czarne perły (są takie?). Zanim cokolwiek rzekłam, zniknął z pola widzenia, żeby wrócić ze szmatą do podłogi wyjętą osobiście z łazienki.
Rzucił ją na te resztki wytrzepanego kakaa, przydeptał nogą i - jakby robił to od lat - przeciągnął butem tę szmatę po podłodze. Przy tym pogdakał solidnie coś pod nosem. Gdy skończył i mycie i pogadankę-połajankę, odniósł szmatę z powrotem i wrócił.
Jak w krzywym zwierciadle. Normalnie można się przejrzeć, dostrzec i paść ze śmiechu. Jak się ma dystans do siebie. ;)

6 komentarzy:

  1. Marto, cudny, po prostu cudny chłopak:) No a Ty padłaś Ze śmiechu, bo dystans przecież masz? Bo ja czytając padłam:)
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze ten dystans mam. Nie raz ratuje mnie i mój honor ;)

      Usuń
  2. Boże! Ideał!! :))
    Myślisz, że to bakanie pod nosem to było "No tak! Znów muszę po Was sprzątać!!"?? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tę właśnie nutę tak gderał, tłumacząc na nasze, rzecz jasna. ;))

      Usuń
  3. Jestem pod wrażeniem! Może moje Endorfiny przyjadą do Julka na małe szkolenie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwestii sprzątania to do mnie;) W kwestii jak naśladować mamę, żeby było czysto, to do Julka. :)) Zapraszamy!! :)

      Usuń