Łobuz Julek wypił z bidonu kakao na wodzie i zaczął trząść pustym. Wytrząsł ciemne kropelki osiadłe na podłodze wcale niepiękne jak czarne perły (są takie?). Zanim cokolwiek rzekłam, zniknął z pola widzenia, żeby wrócić ze szmatą do podłogi wyjętą osobiście z łazienki.
Rzucił ją na te resztki wytrzepanego kakaa, przydeptał nogą i - jakby robił to od lat - przeciągnął butem tę szmatę po podłodze. Przy tym pogdakał solidnie coś pod nosem. Gdy skończył i mycie i pogadankę-połajankę, odniósł szmatę z powrotem i wrócił.
Jak w krzywym zwierciadle. Normalnie można się przejrzeć, dostrzec i paść ze śmiechu. Jak się ma dystans do siebie. ;)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Marto, cudny, po prostu cudny chłopak:) No a Ty padłaś Ze śmiechu, bo dystans przecież masz? Bo ja czytając padłam:)
OdpowiedzUsuńDominika
Jeszcze ten dystans mam. Nie raz ratuje mnie i mój honor ;)
UsuńBoże! Ideał!! :))
OdpowiedzUsuńMyślisz, że to bakanie pod nosem to było "No tak! Znów muszę po Was sprzątać!!"?? :)))
W tę właśnie nutę tak gderał, tłumacząc na nasze, rzecz jasna. ;))
UsuńJestem pod wrażeniem! Może moje Endorfiny przyjadą do Julka na małe szkolenie? :)
OdpowiedzUsuńW kwestii sprzątania to do mnie;) W kwestii jak naśladować mamę, żeby było czysto, to do Julka. :)) Zapraszamy!! :)
Usuń