Julek miał dziś Pingwiny w głębokim poważaniu. Przeważyły u niego względy architektoniczne.
Tory już były. Brakowało stacji kolejowej. Julek usiadł i zrobił. Nawet bocznicę na niejeżdżące wagony.
A gdy skończył, posprzątał, otrzepał ręce i dostrzegł że bajka. Usiadł obok Krzysia.
Zadziwia mnie.
Nie gada, a siada i buduje coś, co przestaje wyglądać jak nie-wiadomo-co.
Jest pomysł, konstrukcja, wykonanie.
Kilkanaście minut kreatywnej, samodzielnej zabawy.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Stacja rewelacja! Brawa dla Julka!!
OdpowiedzUsuńA mówiłam Ci, że w klasie Czwartego jest chłopiec z zespołem?? Nosi okulary. Bo u niego dla odmiany z uszami jest ok (pytałam mamy) , za to z oczami problemy. ;/
No właśnie ten zespół tak ma, jak nie z jednej strony, to z drugiej, najtrudniej, gdy ze wszystkich stron na raz :(
UsuńFajnie. Będziesz miała okazję poobcować z zespołowcem nie tylko wirtualnie ;)
PS Szczerze, to i Julka oczy wymagają badania. Nie byliśmy z nim u okulisty nigdy. A przez zespół ma wskazanie.