Dzidziusiowatość Julka. Tkwi w nim słodko i wygodnie. Ustąpi,
gdy z zakamarków głowy wyjdzie świadomość Julka. A ta jest jak Ent. Zagadkowa, głęboko ukryta i niespieszna. Oczy Julka patrzą, widzą, ale nie
wiedzą. Radość to śmiech; zadowolenie - uśmiech; złość, zmęczenie, rozdrażnienie, głód
- płacz. Proste, pozawerbalne przekazy. Kontakt wzrokowy na krótko. Rączki
wyciągnięte do połowy. Pamiętam półtorarocznego Krzysia. Jest ogromna przepaść
rozwojowa między moimi chłopakami, która nie wynika z indywidualnych
predyspozycji, ale z dodatkowego chromosomu u młodszego.
Ogarnia mnie momentami zwątpienie.
Radek mówi wtedy: - Julek świetny jest! Zobacz, jaki z niego kumpel. Nauczę go
kosić trawę. Będzie z nami, jak Krzyś pójdzie w świat.
Radość z mojego Julka ma czasem gorzki smak. Czasem też przelotnie
pada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz