21 miesięcy z Julkiem. Kombinatorem, akrobatą i śmieszkiem. Jest
z nami. Innego sobie nie potrafię wyobrazić. Jest po prostu … rewelacyjny! Ostatnio
zaczął się normalnie kłócić. Wyrzuca z siebie to swoje de-de-de-de-de w
sytuacjach, gdy na coś się ewidentnie nie zgadza. Gdy mówię mu: „Julek nu-nu”
kiwając groźnie palcem, robi to samo. Pa-pa jak tylko widzi, że ktoś wsiada do
auta. Potrafi przesłać buziaka. Gdy chwalę go wołając „brawo, Julek, brawo”,
klaszcze w ręce. Wyłazi, wyłazi na światło dzienne jego świadomość. Jak ja się
cieszę!!!! I co więcej oprócz standardowych zbitek sylabowych
charakterystycznych dla gaworzenia, słyszę tiu, pa-pa, bjum – to jeszcze nie
wyrazy, ale julkowa chińszczyzna zaczyna gościć na naszych salonach. No i
dwukrotnie jeszcze po pierwszym razie, gdy wzięłam go na ręce, patrząc mi w oczy powiedział ma-ma. Może już
wie, że ja to mama? Bo, gdy pytam gdzie Krzyś, gdzie mama, gdzie tata, nie
pokazuje palcem, choć samo wskazywanie ma opanowane do perfekcji. Według swojego
uznania i dla potrzeb własnego komentowania.
I coraz częściej, stojąc puszcza się i utrzymuje równowagę przez kilka sekund. :)
Czy ja pisałam już kiedyś, że jestem dumna z mojego Julka? Bardzo dumna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz