Wie, co się dzieje w domu. Żaden dźwięk nie ujdzie jego
zainteresowaniu. Na przykład bardzo nerwowo reaguje na trzaśnięcie drzwiami
wejściowymi. Wcale nie z powodu hałasu. To znak, że ktoś wyszedł (najpewniej
Krzyś, który z klamkami jest na bakier). A to oznacza, że bez niego. I droga do
ucieczki została odcięta. Można oczywiście wspiąć się na drzwiach, sięgnąć
zwisającą końcówkę breloczka przyczepionego do klucza, który tkwi w zamku. Ale
Julek już wie, że to działanie oczekiwanego skutku nie przyniesie. A zabawa
tasiemką była kiedyś fajna, ale już nie jest.
Dziś i wczoraj piaskownica była okupowana. Julek zgarniał
piasek łopatką i grabkami. W pewnym momencie rzucił je na taras. Brak narzędzi, Julek zrzędzi. Chce
sięgnąć, za daleko. Próbuje się wspiąć. Ale ta droga dobra do zejścia (tyłem!),
ale wejść tędy to ciut za wysokie progi. Nie w smak to Julkowi, Myśl, myśl,
myśl – myśli Julek. Pomysł nowy ma, naokoło wejść się da! Hurraaa! Mam łopatkę,
w piasku pacnę. Powrót.
Piaskowy ludek zrobił się z mojego Julka. :)
Tędy wejść, chyba nie dam rady.
Pójdę naokoło.
Wlezę na ten taras. Phi, bułka z masłem.
Mówiłem, że bułka. Z masłem.
Mam. Wracam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz