Gdy turlaliśmy się wczoraj do endokrynologa w korku niemiłosiernym, Julek przemówił.
- Auto. - rzekł palcem wskazując pojazd za szybą.
Normalnie fanfary we mnie zagrały!
Przymiarki trwały od miesięcy. Maglowałam to auto rok temu i jeszcze parę miesięcy wcześniej. Pani Agata w przedszkolu też nie odpuszczała.
To teraz pomnóżcie sobie te wszystkie miesiące, tygodnie, dni przez wyraz "auto". Tysiące powtórzeń, żeby wreszcie pięknie wymówione w mowie spontanicznej zaskoczyło mile me ucho.
I z każdym tak słowem?
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brawo Julek! Potem to już lawinowo pójdzie.. :)
OdpowiedzUsuńJulek jesteś wielki !!!
OdpowiedzUsuńGratulacje!! :)
OdpowiedzUsuń