Manualnie Julek nieźle sobie radzi. Rzekłabym, że jak na zespołowca, który już z samej definicji ma osłabione napięcie mięśniowe, to całkiem dobrze. Niemniej trzeba pracować nad sprawnością dłoni i koordynacją wzrokowo-ruchową. Julek zatem na zajęciach z panią Elwirą wsadza w małe otwory małe elementy, łowi rybki, rysuje po szlaczku, przecedza fasolki i groszki, wyłuskuje małe z dużych, duże z małych.
Któregoś dnia pani Elwira pokazała mi kartkę do rysowania po śladzie. Kreska Julka wędrowała wzdłuż szlaczku, nieznacznie wykraczając poza niego, trochę zygzakowata była, ale w zasadzie trzymała się śladu. Grafomotoryczne ćwiczenia to przecież wstęp do nauki pisania.
Po zajęciach Julek też ćwiczy. I już pięknie wsadza klucz do zamku w drzwiach do naszego pokoju. Tylko przekręcić nie daje rady. Praca nadgarstka i dosiśnięcie klucza wymagają dalszych ćwiczeń. Mnie tam nie spieszy się do opanowania przez Julka tej umiejętności. Wszystkie drzwi staną otworem. ;)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz