Julek przemówił.
- Daj! - powiedział wyciągając rękę w kierunku loda, którego jadłam. Powiedział wyraźnie "daj" i w tym jednym komunikacie znormalniał do rozmiaru 46 chromosomów.
- Julek, powtórz.
- Daj. - powtórzył.
I to by było na tyle.
Więcej powtórki nie było.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
A dałaś tego loda w końcu!!!???
OdpowiedzUsuńNo ba - od razu! Nie mogło się przecież zmarnować takie piękne "daj". :)
UsuńBrawo Julek!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, "daj" wróci, zbyt dużo potencjalnych korzyści się za tym słowem kryje ;)
Jak dałaś loda, to nie musiał już powtarzać "daj". :)))
OdpowiedzUsuńSuper, wreszcie się doczekałaś!:) teraz Mu pewnie popuści mowę jak temu chłopcu w kawale o kompocie;) cieszę się bardzo! ściskam mocno:) Iwona
OdpowiedzUsuńO tak łatwo nie będzie. "Daj" wyrwało się Julkowi, wystrzeliło z niego jak z procy i już. Była okazja, był spontan, lód się skończył, bar zamknięto, Julek zamilkł. ;)
UsuńPoczekaj, poczekaj, za chwilkę zrobi się upalnie i znowu pojawi się "daj" i to tyle razy, ze będziesz miała dosyć. Ale niech gada, gada, gada bez tchu.
OdpowiedzUsuń