Miniatura parku w Rembertowie. Julek na rowerze. Pomyka alejkami. Na skrzyżowaniu kilku z nich nagle zatrzymuje się. Patrzy w prawo, patrzy w lewo. Nikogo nie ma. Jedzie więc dalej.
Wcześniej. Codzienny nasz powrót z przedszkola wiedzie przez skrzyżowanie ze STOPem, gdzie obowiązkowo zatrzymuję się. Patrzę w prawo, patrzę w lewo. Gdy nic nie jedzie, skręcam. Ostatnio w lusterku wstecznym dostrzegłam, jak Julek razem ze mną odkręca głowę: najpierw w prawo, potem w lewo.
Dziś sam zrobił to na swojej drodze. Myśli chłopak.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz