Moje pierwsze bycie mamą to uczenie się wszystkiego od zera. Zanim otrząsnęłam się ze swoich niepewności, huśtawek emocjonalnych, obaw, wątpliwości czy tak właśnie, czy dobrze, czy nie zrobię krzywdy i nauczyłam się wreszcie obsługi tego niewielkiego człowieka, Krzyś wyrósł z niemowlęctwa.
Drugie bycie mamą to znów uczenie się wszystkiego od zera, w
wymiarze t21. Zbieranie się do kupy wbrew ochocie i nadziei, otrząsanie z zespołu Julka trwało trochę dłużej niż wyrastanie Krzysia z niemowlęctwa.
I znów ominęła mnie niczym nie zmącona frajda uczestniczenia w każdym dniu z
życia bobasa.
Na trzecie bycie mamą zabrakło zwyczajnie odwagi.
Mam więc taką swoją osobistą tęsknotę za macierzyństwem
spokojnym, uleżałym, doświadczonym.
Nie pielęgnuję jej w sobie. Wszak świadomie wybrałam, że nie podejmę się jej spełnienia. Mimo tkwi we mnie, czasami przeciąga
się i prostuje, szczególnie w okolicach narodzin kolejnego dziecka, potem opada
na dno serca albo dryfuje. Zmienna pani. Nie zakłóca przy tym odbioru innych
emocji. Całkiem przyjemnych dla ciała i duszy. Uśmiechu, radości, miłości. Bo
fajnie tak patrzeć na szczęśliwych rodziców, na maleństwo, którego oczekiwali
nie tylko oni, ale rodzeństwo i rodzice tych rodziców, mężowie i żony
rodzeństwa rodziców, ich dzieci, psy i koty. ;) Ja na przykład głównie że
dziewczynka, Radek głównie że to najmłodsza siostra miała zostać mamą, Krzyś że
tak namacalnie i z bliska mógł obserwować, jak rośnie brzuch cioci i mamy
chrzestnej w jednej osobie, Julek że uwielbia wujka Michała, Aurę i ciocię.
Teraz wszyscy w szczerym zachwycie chłoniemy ten Mały Kolejny
Cud Świata.
A tęsknota jak marzenie senne. Zamajaczy, zanęci, odpłynie.
Pieknie napisane!:)
OdpowiedzUsuńPieknie, rozczulilam sie
OdpowiedzUsuńMartuś dziękujemy :* pięknie napisane i rewelacyjne zdjęcia. Ściskamy Was mocno i przesyłany buziaki :)
OdpowiedzUsuńTo przedostatnie zdjęcie jest boskie!! Ale mają miny! :)
OdpowiedzUsuńNooo. Julek w natarciu ... naśladownictwa. ;)
Usuń