Krzyś nachylił się, rozgarnął trawę i znalazł. Bez większego wysiłku.
Czterolistną koniczynkę.
Kiedyś wierzyłam w moc działania takich amuletów, szczęśliwych zrządzeń losu. Było ich niewiele, na chwilę działały. Szukałam więc, pokonując pagórki, góry i liczne niziny swojego życia, spadając z wysoka i pławiąc się w przelotnych szczęściach.
Wreszcie zrozumiałam, że bycie szczęśliwym ode mnie zależy.
No to jestem sobie szczęśliwa. Nadal pokonując pagórki, góry i liczne niziny.
Krzyś znalazł,więc jest tym szczęściażem i niech mu ono służy po wsze czasy.To dowód na jego spostrzegawczość,a to przydaje się w różnych sytuacjach życiowych.GRATULUJĘ:*:*:):)at.
OdpowiedzUsuń