niedziela, 28 lipca 2013

Uffff jak gorąco

Raaatuunkuuuu, gdzie cień?!!!
Gdzie ta najcudowniejsza temperatura dwadzieścia i trochę na plusie?
Rozpływam się, tępieję, mózg odmawia mi współpracy.
A jeszcze dla spragnionych kompot ugotowałam, dla poszukujących łakoci szarlotkę upiekłam, a na obiad racuchy z jabłkami usmażyłam (na deser stertę prania wyprasowałam). Bo nasza jabłoń nijak rozkwitła, jabłek niby mieć nie miała, a te ciągle pac-pac spadają. No to mi się ich żal zrobiło.
Za to chłopcy w ten gorąc świetnie się odnaleźli. Przeprosili się ze starą muszelką i cały dzień się w niej moczyli. Przegryzając ten upał arbuzem. I po co ja ten kompot gotowałam? ;)







1 komentarz:

  1. Czytam zaległe notki i tą bieżącą, i powiem Ci, że poprzeczka idzie w górę! Upał nie ziemski, a chłopcy dają czadu. Dobrze, że maja możliwość schłodzenia temperamentów. Krzyś jest elokwentnym i dociekliwym chłopcem. to dobrze, a to, że ma mieszane uczucia do Julka, to znaczy, ze kocha go miłością braterską. :-*

    OdpowiedzUsuń