Między katarem a kaszlem wilgotnym Krzyś zaliczył egzamin na biały pas i stał się pełnoprawnym adeptem sztuki walki taekwondo. Z własnej skarbonki wyłożył kasę na dobok - strój treningowy. I macha nogami licząc pod nosem ana, tu, set, net, taso i tak do dziesięciu. Lubi te zajęcia. Sensei to guru. Cała grupa wpatrzona w nauczyciela wielkimi oczami.
W sobotę Krzyś przymuszony atakującymi mikrobami zamienił dobok na szlafrok i walczy z ostrą infekcją dolnych dróg oddechowych. Zapalenie oskrzeli nad nami zawisło. I straszy.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Gratuluję poczynań Krzysia.Życzę dalszych osiągnięć, a odporność przyjdzie z czasem.Mój syn od dziecka walczył z zapaleniem płuc;gdy zaczął trenować na wodzie kanadyjki to choróbska poszły do lamusa.
OdpowiedzUsuńKrzyś również je pogoni:)alat.
Też na to liczę p. Alu, że z czasem Krzyś nabierze odporności. :)
UsuńOstatnie zdjęcie boskie!!!
OdpowiedzUsuń