tyk-tyk, tyk-tyk, tyk-tyk
Słyszę jak tyka, mam ją w tyle głowy, odkąd Julek przywlekł ze sobą zespół Downa, a ja zaczęłam zgłębiać podstępną stronę tej (nie)wartości dodanej.
Po dzisiejszej wizycie u neurologa tykanie wibruje we mnie mocno, nie mogę go zagłuszyć codziennością.
Zapis eeg wskazuje na pojedyncze, krótkie, sekundowe wyładowania.
My nie zaobserwowaliśmy do tej pory żadnych omdleń, zawieszeń, drgawek, przewracania gałkami ocznymi. Nic.
Według pani doktor tak krótkie wyładowania nie objawiają się na zewnątrz.
Według pani doktor nie można stwierdzić u Julka padaczki, skoro nie występują kliniczne objawy.
Ale według pani doktor trzeba go obserwować.
Kolejne eeg w lipcu.
Słyszałam, że są dwa uda. Albo się uda albo nie uda.
Wyładowania miną albo zamienią się w pełnoobjawową padaczkę.
Nie śmiałam zapytać, jaki kierunek przybierają - z doświadczenia pani doktor - takie przypadki.
Zostałam zaopatrzona w wytyczne, skierowanie na badanie i numer telefonu na oddział neurologii na wszelkie gdyby.
Tyk-tyk, tyk-tyk, tyk-tyk....
Głowa Julka została zaanektowana przez dodatkowy chromosom.
Moja przez galopujące myśli.
A wielka niewiadoma, jaśnie pani niepewność sobie tyka.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Niech te wyładowania sobie pójdą gdzieś w ch......, dość rozrywek. Czy nie mogłoby być już nudno, czy zespół to za mało?
OdpowiedzUsuńBędę dziś skandować dajcie nu-dę, nu-dę, nu-dę! Bo przy samym zespole atrakcji bezmiar, po co więc jeszcze te niepotrzebne problemy zdrowotne, prawda? :)
Usuń