Krzyś dla odmiany sam mi relacjonuje dni w szkole.
Rozemocjonowany, z wypiekami na twarzy, nadal chętnie brnie w tę obowiązkową przygodę.
W świetlicy czas spędza z koleżankami i kolegami, których zna z przedszkola, poznaje też nowych. Z dumą oświadczył mi, że siedzi w ostatniej, najfajniejszej ławce, bo wszystko z niej widać.
Załatwił sobie kasę na obiad.
- Mamuś, dzieci jadły dziś obiad - opowiadał mi wczoraj. - Kupiły go sobie. Mogę też?
- Pewno.
- Ale daj mi twoje pieniądze, nie moje. - podkreślił centuś, nie wiem po kim.
Kupił dziś i zjadł. Mówił, że gołąbki były.
Wieczorem pada tak, że zmęczenie bierze górę nad lękami. Zasypia w trzy minut, zwracając mi wolne wieczory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz