Jest sssssssssssss na wydechu i ssssssssssssss na wdechu.
Pierwsze może oznaczać węża albo gdy przypali się coś; drugie może wyrażać empatię dla opowieści o czymś przykrym i bolesnym w sensie dosłownym.
No to my mieliśmy dziś sssss na wydechu. Julek dotknął rozgrzanych drzwiczek kominka. Lewą dłonią.
Ułamek sekundy nieuwagi, przekora i ciekawość Julka spuszczone z oczu.
Bolało Julcia. Bolało. :( Bąble duże na czterech opuszkach palców i wewnętrznej stronie rączki.
Chłodzenie rączki i tulenie wzięłam na siebie ja. Wyjazd po hydrożel na oparzenia wziął na siebie z piskiem opon Radek. Krzyś na tę akcję (po)ratunkową wyruszył z tatą.
Po Nurofenie ból nieco zelżał. I Julek nawet zaczął się uśmiechać przez łzy. A jeszcze potem na poprawę humoru wzięłam Julka na naszą niedokończoną górę (teren zakazany) i przekupiłam cierpienie wespół zespół z lekiem przeciwbólowym. A potem wrócili panowie z wyprawy po żel i rączka wygląda już lepiej.
Za to wyrzut sumienia nabrzmiał. Jest jak wielki czerwony bąbel.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Ojoj, biedny Julek:( też syknęłam czytając... Szybkiego gojenia! Dominika
OdpowiedzUsuńMój Trzeci w podobnym wieku dotknął dłonią rozgrzanego żelazka.... blizny ma do dzisiaj. Przez miesiąc chodziliśmy na zmiany opatrunków i wycinanie martwego naskórka. Mam nadzieję, że u Julka nie jest to aż tak głębokie! W każdym razie znamy ten ból i przytulamy wirtualnie!!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy głębokie. Bąble są białe, skóra wokół nich zaczerwieniona. Tak jak po poparzeniu właśnie od żelazka albo wrzącego tłuszczu, który kapnie na skórę. Na razie smarujemy żelem. Będziemy obserwować.
UsuńŻal mi Julcia baaardzo. :( Dzielnie zniósł ból, choć płakał mocno. A tak pilnujemy. Maleńka nieuwaga. I niby wie, że to jest gorące. A jednak przekora (bo nie pozwalamy) silniejsze. To jest małe dziecko. Ciągle eksperymentuje.
Idź z nim do chirurga, bo może okazać się, że konieczne będzie nacięcie tych bąbli.
OdpowiedzUsuńZapytaj w aptece to takie specjalne opatrunki na oparzenia. Może akurat będą mieli. Te opatrunki to są takie specjalne, natłuszczone siateczki, które pozwalają ranie oddychać, a jednocześnie zapobiegają wysychaniu i pękaniu.
Gdzie mieszkasz?? Napisz do mnie na priv.
Biedny Julek, jak dziś z rączką? Mam nadzieję, że lepiej. My też z Anetą przez to przeszliśmy, jak była mała- złapała za żelazko :-(. Na szczęście u nas skończyło się tylko na smarowaniu maścią i bardzo szybko się zagoiło. Śladów nie ma. Życzę, żeby i u Julka szybko było po wszystkim.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za wsparcie i słowa otuchy. Te esemesowe również :)
UsuńJulek oszczędza rączkę. Robi to samowiednie. Nie boli go. Na opuszkach bąble są ok. Najgorszy jest na poduszeczce od strony wewnętrznej. Trochę dziś przeciekał. Radek był z Julkiem na pogotowiu. Obejrzeli i stwierdzili, żeby robić to, co robimy. Smarować żelem i obserwować. Jak bąble pękną i będą się paprać, do lekarza. Mój smyk kochany.
Zdrówka! Niech się szybko goi!
OdpowiedzUsuń