Porozumiewają się bez słów.
Łagodni podobnie.
Tak samo sępią jedzenie.
Julek i Fafi.
W przyjaźni właśnie poczętej. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
I już widać, że będzie to przyjaźń na dobre i na złe.
OdpowiedzUsuńBaHa
Lubią się bardzo. :)
UsuńA może Wy też zdecydujecie się na psa???
OdpowiedzUsuńMyśleliśmy o tym. Ale dopóki u teściów za płotem są dwa - podwórkowe, z którymi chłopcy są za pan brat, to nie będziemy szaleć. :D Bo co by nie powiedzieć - taki milusiński - to członek rodziny ze wszystkimi tego zaletami i ... kłopotami. Nie zamykam się jednak i na taką możliwość.
UsuńCo własny pies, to własny. Widzę to od kiedy mamy naszą Kikę. To świetna dogoterapia i wcale nie musi być to rasowy golden, czy też inny modny pies za ciężką kasę. Wystarczy zwykły kundel po przejściach, który w końcu znajdzie kochającą rodzinę
OdpowiedzUsuńTeż mi się marzy pies... Jaka frajda dla dzieci, i nie tylko dla nich :)
OdpowiedzUsuńCudny blog!