- A mnie nikt nie chwali - rzekł mi dziś Krzyś i założył ręce na piersiach robiąc przy tym usta w dziób. Znaczy naburmuszony. Ale o co chodzi? Zastanowiłam się. Małe przewinięcie filmu wstecz.
Odebrałam Krzysia z przedszkola. Przybiegł do mnie z kolorowymi rysunkami. Zachwyciłam się. Pochwaliłam. Powrót do domu. Przywitanie z Julkiem. Ten uśmiech od ucha do ucha. Do Julka: - Mój synek kochany! Jaki zadowolony. Buziak. Krzyś ściąga czapkę. Szalik. Buty. Pomaga babcia. Julek podaje Krzysiowi jego czapkę. Do Krzysia, ale o Julku: - Ale kochany brat! Zobacz podaje ci czapkę. Twoją czapkę. Buziak dla Julka. Potem bajka w telewizorze. Ja w kuchni rządzę. Julek kręci się pod nogami. Sprawnie tasuje rzeczy w szufladach. - Pomagasz, synku, ale pięknie pomagasz.
- A mnie nikt nie chwali. - rzekł mi dziś Krzyś.
No, proporcje zakłócone.
Czasem zapominam, że Krzyś to tylko mały chłopiec. Który wymaga dopieszczenia. W każdym calu.
I wcale nie musi rozumieć, że zachwyt Julkiem jest szczególny i bywa niewspółmierny do osiągnięć. To, co odkrywał i poznawał Krzyś, przychodziło zwykle tak naturalnie, że prawie niezauważalnie. U Julka każde nowe odkrycie i zachowanie (to samo, które dla Krzysia działo się ot, tak mimochodem) uderza w oczy, bo z trudem, dużym trudem przychodzi.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Ciężko jest zachować właściwe proporcje. Dobrze,że Ci dziecko powiedziało,że czuję się niedocenione. Gorzej, jak trzeba się domyślać!
OdpowiedzUsuń