wtorek, 12 lutego 2013

Down

- Przepraszam, czy to down? - usłyszałam dzisiaj w poczekalni poradni psychologiczno-pedagogicznej. Pytała babka, lat czterdzieści i trochę.
Pierwszy raz ktoś nieznany tak bezpośrednio i naturalnie zapytał mnie o Julka.
Nie zabolało. Może dlatego, że czułam życzliwość w głosie. A może dlatego, że oswojona już jestem z tym cholernym downem. :) Nie lubię tego określenia. Choć w domu z Radkiem normalnie używamy go, najczęściej w formie żartobliwej, ironicznej i odczarowującej negatywne znaczenie. No bo co ja mam z tym fantem zrobić, że dałn rozgościł się w codziennym słowniku jako obelżywe zawołanie? Obrazić się, bo sama mam teraz downa? Czysty autentyk. Śliczny na dodatek. Mogę się tylko nie zgadzać z łatką przypiętą, że ten down to zaśliniony gałgan, o krępej, otyłej sylwetce, z szerokim karkiem, ociężałym myśleniem. Mogę łamać ten stereotyp.
Najczęściej o Julku mówię zespołowiec. Albo zespołowy (w domyśle chłopak). Albo po prostu, że ma zespół Downa. Na trisomik albo trisomiak reaguję alergicznie. Wolę już down.
No a samo pytanie, wywołało serię kolejnych. Tym razem moich. Bo babka okazała się mamą dwudziestoośmioletniej Sylwii z zespołem Downa. Nie mogłyśmy się nagadać i tylko Julek ubrany już w skafander zaczął marudzić, więc wyjść musiałam. A potem jeszcze raz się spotkałyśmy, gdy z Julkiem wróciłam do poradni na kolejną wizytę, a mama Sylwii właśnie wychodziła z najmłodszą córką. Przystanęła i łapiąc Julka za rączkę, zwróciła się do córki: - Zobacz, to nasz mały Sylwik. I tym samym potwierdziła to, co czuję od jakiegoś czasu, że rodząc Julka przypieczętowałam swój los. Los miłośnika downów. Wpadłam po uszy.  
Efekty spotkań w poradni tych zaplanowanych opowiem, gdy je już poznam. Czyli w którymś z kolejnych odcinków. :)

2 komentarze:

  1. Też nie lubię trisomika, takie określenie na siłę poprawne. Jak zaczęłam czytać spodziewałam się innego zakończenia :)a tu proszę jak miło. Dobrze, że nie masz mojego charakteru, bo ja zanim pomyślę to już jest za późno. Obraza na około.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten down brzmiał bardzo swojsko. Przez skórę wyczułam mamę zespołowca. :) Inaczej - raczej nie obraziłabym się, ale pewno mniej "radośnie" zareagowała.

      Usuń