Odbieram Julka z zajęć u pani Agaty. Chłopiec, który mija Julka, patrzy na niego i wypala:
- O, ma oczy jak Chinek.
Ciągle nie boli, niezmiernie zadziwia, że zewnętrzna inność tak zwraca uwagę.
Ja nic nie widzę. Julka tylko.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Nie Chinek, tylko Chińczyk! - to moja polonistyczna dusza się przypomina! :))
OdpowiedzUsuńA poza tym to właśnie JULEK!
Pozdrowienia dla Juleczka!
Zacytowałam w oryginalnym brzmieniu (ten "Chinek" bardzo mnie przy tym urzekł, bo ja z tej słowotórczej strony polonistyki jestem). ;) :)
UsuńFaktyczni, ma swój urok ten Chinek! :)))
OdpowiedzUsuń