Kucharzów było wielu, kucharzyków też, więc pyszne ciacha murowane.
Moje chłopaki w pełnej aktywności, do zdarcia kolan, nosów i gardeł.
Jest nam dobrze.
Odpoczywamy. Aktywnie, czyli w biegu za Julkiem. Chyba że zacznie babki robić w piasku. Albo drzemie. Albo je. Albo przytula się do kogoś.
Uwaga techniczna: nie zdążyłam zapytać o zgodę na publikację wszystkich, więc zdjęć nie będzie wiele. Najwyżej z czasem dorzucę.
Uwaga zwrócona na organizatorów: wspólne pieczenie mufin to był doskonały pomysł!
Widać, że się dobrze bawicie! Uśmiechy od ucha do ucha!
OdpowiedzUsuńCzy ta urocza dziewczynka na zdjęciach z Julkiem to Ewa, która była u Was kiedyś w odwiedzinach??
Nie, Małgosia. Ale też mieliśmy przyjemność ją gościć z rodzicami. :) Dziewczyna cud-miód-malina.
OdpowiedzUsuńUroczy są oboje!
OdpowiedzUsuńI była przy tym niemal cały czas uśmiechnięta. Są na to fotkowe dowody wszak :)
OdpowiedzUsuń