Bardzo udane szkolenie.
Szalenie ujmująca i kompetentna okazała się prowadząca i zarazem propagatorka tego systemu komunikacji w Polsce dr Bogusława Beata Kaczmarek. Praktyk i teoretyk w jednym. Chętnie opowiedziałabym (bo to bardzo ciekawa historia) o tym, jak zaadoptowała Makaton (system powstał w Wielkiej Brytanii w latach 70-tych XX w.) na gruncie polskim, ale zrobiłby się z tego jeden duży post, a chciałabym o gestach.
Gesty to jeden ze sposobów komunikacji Makatonu. Drugi to komunikowanie się symbolami graficznymi, ale ten sposób pozostawię sobie na czas, gdyby Julek jednak się nie rozgadał.
Gesty. Proste, logiczne, z konieczności też abstrakcyjne. Można gadać nimi całymi zdaniami, tylko że w codziennej komunikacji mają wspomagać dialog, a zatem mam wykorzystywać kluczowe, czyli te, które wyrażą sedno mojego przekazu.
Nauczyłam się 450 gestów. Część z nich już znałam. Jedne podejrzałam u terapeutów, inne u rodziców, jeszcze inne, jak choćby "chodź, podejdź" wykonywałam od zawsze naturalnie.
Wykonując gest zawsze - tak jakoś intuicyjnie - wypowiadałam słowo, które wyrażał. I dobrze robiłam! Bo gest ma wzmocnić przekaz, a nie zastąpić mowę.
Julek zna wiele gestów, niektórych już używa. "Spać" - dwie dłonie złożone i ułożone pod policzkiem. Od tygodnia przychodzi wieczorem i w ten sposób komunikuje mi, że chce iść spać. Ufff ... gest okazał się zbieżny z tym z Makatonu. Jestem pozytywnie nastawiona do tego sposobu wymiany "ale o co ci właściwie chodzi", bo Julek otwarty jest i coraz częściej czuje potrzebę komunikowania. Na tym etapie każdy sposób porozumienia się jest ważny, aby tylko móc wyeliminować te napięte sytuacje wzajemnego niezrozumienia.
Ale Julek też coraz częściej artykułuje wyrazy. Wczoraj wpadłam do domu naładowana pozytywnie wiedzą i dalej praktykować na Julku. Zaczęłam od "mama". Pokazuję gest i mówię "ma-ma", a Julek patrzy na mnie i powtarza: "ma-ma". Poszedł na skróty. ;)
Gesty gestami, a Julek wzbogacił swój słownik wyrazem "pa", gdy się żegna i słowem "kurde", gdy coś mu nie wychodzi. "I-dę" intensywnie trenuje w różnych sytuacjach, tych "niechodzonych" zwłaszcza. Wyraźnie słowo przypadło mu do słuchu przez "de", najbardziej aktywne w jego monologach.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
"kurde" :D
OdpowiedzUsuń