Wczoraj Krzyś, dzisiaj Julek żegnał się z przedszkolem.
Żegnał z gestem i przytupem, na palce też się wspinał.
Dzieci stały w półokręgu. Dwójkami albo trójkami występowały na środek i deklamowały krótkie wierszyki. Dla otuchy razem. Wychowawczyni pani Aneta pomocnie wywoływała teatralnym szeptem kolejnych recytatorów. Nagle zabrzmiało: "Julek i Wiktor".
Julek i Wiktor wystąpili.
Wiktor mówił, Julek robił dobre wrażenie. Z dystynkcją i elegancko.
Serce mi zadrżało. Nie przez to, czego nie ma, ale z powodu tego, co jest! Mój Julek stał świadomie na scenie, nie uciekał, uśmiechał się, razem w Wiktorem współuczestniczył w wygłaszanej kwestii. Milcząco. Bo takie jest teraz miejsce Julka rozwoju.
A potem tańczył i śpiewał gestami. Ale jestem z niego dumna!
Czuje się w tej grupie jak ryba w wodzie.
A początki były takie nieśmiałe.
Jednak nie żal mi, że odchodzi. Bo czuję, że ten etap się wyczerpał. Julek z niego wchłonął to co trzeba i treściwie. A teraz przed nim nowe wyzwania. Nowa przygoda.
Od września.
Krzyś do pierwszej klasy, Julek do nowego-znanego przedszkola. Pani Agata ma już cały plan działania. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
no suuper, burzliwe brawa!:) cieszę się razem z Tobą! Zuch chłopaki!
OdpowiedzUsuńIwona