Z błogiego stanu doświadczania wakacji-w-zasięgu-ręki wyrwał mnie wczoraj telefon. Kajetany. Mają wyczucie czasu! Zdołałam wynegocjować 10 lipca zamiast pierwszego. I teraz w popołochu wyruszam w tan po lekarzach i specjalistach. Po zaświadczenia dla anestezjologa.
Wypadł dren, to trzeba założyć nowy.
I tak co chwila?
Julek niczego nieświadomy szykuje się do zakończenia roku przedszkolnego.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz