czwartek, 26 września 2013

Małgosia

Mieliśmy wczoraj ogromną przyjemność gościć Małgosię z jej rodzicami. Rodzinka nie w komplecie. Kuba i Emilka zostali w domu. Bo szkoła. Bo wyjazd rodziców z najmłodszą siostrą służbowy. Bo w Centrum Zdrowia Dziecka tłumnie i trzeba długo czekać.
Chłopcy lubią gości. Mieli frajdę. Małgosia mam nadzieję nie mniejszą. Z Krzysiem wbiegała na górę, chowała się z nim pod biurkiem, wspólnie rysowali i bawili się. Julek nie nadążał za starszakami, ale pilnie obserwował i jak umiał, naśladował. Wieczór zakończyli na kanapie oglądając "Pingwiny".
A dzisiaj rano przy śniadaniu Małgosia z wyraźnie opiekuńczo-siostrzanymi instynktami próbowała nakarmić usilnie chcącego być samodzielnym Julka. Nieostrożnie wsadziła mu do buzi kawałek chleba, a ten go przygryzł razem z palcem Małgosi. Rozżaliła się zasadnie. Ale dzielnie wstrzymała od płaczu. Przyjęła ze zrozumieniem moje tłumaczenie Julka zachowania. Następny kęs podała widelcem.
- Ne boli. - triumfalnie oznajmiła. Z uśmiechem rozbrajającym.
Przebywając z zespołowymi dziećmi, zapominam o ich zespole, jestem z dziećmi. To takie proste. Wystarczy zwykłe zainteresowanie i wciągam się. Włażę w ich dziecięcy świat. Raany, ile w nim autentyczności i szczerości. Można ładować akumulatory. Polecam. Marta C.





2 komentarze:

  1. Jestem przekonana, że zostawiłam komentarz pod tą notką. ;/
    Napiszę więc jeszcze raz: Ale fajnie razem wyglądają!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było żadnego. Ale teraz już jest. :) Noo, fajnie wyglądają. W ogóle przez kolorystykę oczu cała trójka niemal jak rodzeństwo wygląda. :) A Małgosia bardzo lubi Julka. Lulek do niego mówi. :)

      Usuń