Z pamiętnika mamy przedszkolaka.
Dzień pierwszy.
Pojechaliśmy rodzinnie jak na piknik. Julek pomknął do sali nie oglądając się za nami. Ganiał między zabawkami jak dzika pszczoła. Nie płakał. Zjadł śniadanie, przygryzając panią Lidkę w palec. Bawił się z dziewczynkami, a może odwrotnie - dziewczynki z Julkiem? W przedszkolu spędził dwie godziny na zabawie, a ja w domu na sprzątaniu. Wracał zadowolony i uśmiechnięty. Ja też.
Krzyś weteran nie płakał. Podobno przeżywał i opowiadał o tym, że odprowadził Julka. A pierwsze
pytanie, które zadał Radkowi, który go dziś odbierał, było o młodszego brata w
przedszkolu. Śmiał się w kułak z opowieści o Julku, który ugryzł palec pani Lidki zamiast parówkę.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
JJTB - znaczy Julek Jest The Best;)
OdpowiedzUsuńW ogóle chłopaków masz bombowych!
ps. A Panowie tak w błękitach to przypadkiem?
Za ubranie młodszych panów odpowiadam ja, więc nie przypadkiem. Ale najstarszy z panów na zdjęciu dobiera i ubiera garderobę sam, więc chyba podświadomie dostosował się do młodszych. :D
UsuńWidać, że Julek ma silne wsparcie, a Krzyś jaki opiekuńczy! No tak; "kupą mości panowie" i żadne przedszkole nam nie straszne :D
OdpowiedzUsuńTo pięknie Wam się ten pierwszy dzień przedszkola zaczął.
OdpowiedzUsuńNoo, całkiem nieźle. :)
Usuń