poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Ooo! ZOO

Nuda wypchnęła nas w miasto.
Uzbrojeni w picie, brak planu na działanie poza planem na niespieszenie się nigdzie, zaparkowaliśmy pod ZOO. I poszliśmy przed siebie. Małpy, żmije, krokodyle. Słonie, żyrafy, lew. Tarantule, ptaszniki, rekin. Julek najżywiej reagował przy kolejce na placu zabaw i akwarium z rybami, Krzyś nas oprowadzał, bo ledwo w maju był tu z przedszkolem. Najżywiej reagował na lody. Ale wycieczka się udała.
Po raz pierwszy machnęłam Julka legitymacją i weszliśmy do ZOO nic nie płacąc: osoba niepełnosprawna i opiekun. Ani mi dziwnie z tym, ani nie po drodze. Zaoszczędzone 35 zł wydaliśmy na lody i kolejkę. Czysto ekonomicznie.
W domu byliśmy przed burzą.












1 komentarz:

  1. Martuniu, ależ chłopcom zrobiłaś wspaniałą frajdę. Widać zadowolenie po ich buziakach.
    Więcej takich wypraw.pozdrawiam alat.

    OdpowiedzUsuń