Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
środa, 29 grudnia 2021
Zdalnie
sobota, 25 grudnia 2021
Boże Narodzenie
Czas zwolnił. Nastała cisza. Zrobiło się śnieżnie, z lekka mroźnie.
Znów udało się nam spotkać w Bielsku z Rodzicami. Wspólnie radować z przyjścia Jezusa. Chcemy czerpać z tego Światła siłę, wiarę, nadzieję, miłość. Z wdzięcznością uśmiechamy się do Dzieciątka. Dziękujemy za łaski, którymi nas obdarza. Ciągle jesteśmy razem.
Świętujmy, cieszmy się sobą, nie pamiętajmy trudnych chwil i zadr w sercu. Tak kruche i ulotne jest nasze szczęście.
niedziela, 19 grudnia 2021
Pierogi
Zrobiłam ciasto na pierogi. Rozwałkowałam. Wykroiłam kółka. Przyszedł Julek:
- Mama, pomóóóż?
Proszę bardzo. Siadaj.
Julek zajął swoje standardowe miejsce na blacie. Zaczął nakładać farsz na ciasto. Wypełnił wszystkie przygotowane kółka. Zaczęłam więc sklejać pierogi. Wyposażyłam Julka w widelec. Miał dociskać falbankę. Przy trzecim pierogu zatrzymał się. Omiótł wzrokiem blat. Spojrzał na miskę z farszem. Policzył kółka z wyłożonym farszem. Sześć.
- Idę. Do taty.
I zeskoczył z blatu.
- Już? - wyraziłam rozczarowanie.
Julek westchnął. Spojrzał wymownie na blat. Spojrzał na mnie. Dorzucił jeszcze pokazując na farsz: - Kupa Kilki. I wyszedł.
Roboty na etacie długo nie zagrzeje.
niedziela, 12 grudnia 2021
Pierniczki
Wpuściliśmy do domu klimat Świąt. Zapachniało pierniczkami. Kto poczuł, ten szczęściarz. Podzieliłam przyjemność na porcje. Wczoraj wyrabianie ciasta, wałkowane i wyciskanie kształtów, pieczenie. Dzisiaj dopieczenie porcji, bo wigilia klasowa Krzysia, bo świąteczne życzenia dla osób, z którymi moje chłopaki stykają się na dodatkowych zajęciach, bo łasuchów kilku i trudno utrzymać właściwą ilość świątecznych ciasteczek w ryzach. ;)
Druga porcja przyjemności to przyozdabianie. Była dzisiaj popołudniu. Poszły cukrowe pisaki w ruch, kolorowe posypki, a sterta pierniczków do ozdobienia nie przerosła nas. Udało się. Każdy pierniczki został udekorowany. Wszystkie schowane do świątecznych pudeł. Czekają na swój czas.
Wspólne piernikowanie łączy.
czwartek, 9 grudnia 2021
Na przeczekanie
Muszę przyznać, że z każdym rokiem coraz trudniej znoszę szaro-bury listopadowo-grudniowy czas z bezsłońcem w przewadze, krótkim dniem, wilgocią i przenikliwym chłodem. Tęsknię za dniem. Długim, widnym, najlepiej słonecznym.
A gdy jeszcze dodatkowo w ten ponury czas wkręci się infekcja z dużym prawdopodobieństwem koronawirusa, która na niektórych osobnikach pozostawi ślad. I trzeba wszystko jeszcze raz przeorganizować, poskładać do kupy, usatysfakcjonować i pracodawcę i szkołę i dom i mieć na to wszystko siłę, to można chcieć zapaść się w sen zimowy. Taki do wiosny i na przeczekanie. Szkoda, że nie jestem niedźwiedziem.
Ten grudzień jest inny. Z ogromnym sprzeciwem na wszelkie aktywności. Pierwszy raz od lat nie zrobię kartek świątecznych.
I gdy tak w środku naprawdę ciężko i smutno, przychodzi zdjęcie. Cała seria. Patrzę i widzę radość. Szczęście. Lżej mi. Uśmiecham się.
Albo gdy zwlekam się spod koca, ukradzionej chwili dla siebie, bo rekonwalescentowi zachciało się budyniu. W kuchni zjawia się drugi pomocnik. I nagle mam komplet na niewielkiej przestrzeni. Jeden już prawie zrównuje się ze mną wzrostem. Drugi nie potrzebuje taboretu, żeby wdrapać się na blat i usiąść na nim. Trzeci zagaduje "a dla mnie też coś będzie?". Ciepło, gorąco robi się w sercu. Mam wszystko, co najważniejsze, pod ręką. Dwa słońca i chmurę (z)gr(a/e)dową. ;) Jest lepiej. Wiem już, że przetrwam.