piątek, 29 września 2017

Szlaban

Można byłoby to potraktować jako socjologiczne doświadczenie. Test na ludzkie zachowania. Albo uzasadnienie życzenia do złotej rybki.
Ten sam bohater, ta sama zabawa, różne okoliczności.

Plac zabaw nr 1.
Julek na drabinkach staje w poprzek i nie wpuszcza dziewczynki. Ręka wysunięta w bok.
- Baban. - mówi.
Dziewczynka ucieka. Przy okazji woła do innych dzieci: - Ten chłopiec jest dziwny. Nie idźcie tam!

Plac zabaw nr 2.
Julek na drabinkach staje w poprzek i nie wpuszcza chłopca. Ręka wysunięta w bok:
- Banan. - mówi.
- Eeee? - chłopiec.
- Baban! - powtarza Julek.
- A, szlaban.
Julek podnosi rękę. Szlaban otwarty. Jest przejście.

Plac zabaw nr 3.
Julek na drabinkach staje w poprzek i nie wpuszcza grupy dzieci. Ręka wysunięta w bok:
- Baban. - mówi.
Dzieci patrzą. Nie rozumieją. Włącza się mama jednego z nich.
- Wyciągajcie bilety. Trzeba podnieść szlaban.
Zabawa rozkręca się, rund jest wiele, zawsze z tym samym schematem. Do słowa "baban" dochodzi "bilet". Wszyscy mają uciechę.

To zdecydowanie ten czas. Gdy mowa nie nadąża za wzrostem i ogólnym wyglądem pięcio- sześciolatka. Mierzę się z różnymi reakcjami. W przewadze są te pozytywne. Negatywne za to potrafią znokautować. Ciągle się uczę przed nimi bronić.

środa, 27 września 2017

Normalny

Zapytałam raz Krzysia, czy to jest dla niego jakiś problem, że Julek ma zespół Downa.
Spojrzał na mnie jak na kosmitę co to zadaje niezrozumiałe pytania.
- Nie. Przecież to normalny chłopczyk. Czasem tylko trzeba mu dłużej wszystko tłumaczyć.
Życzyłabym sobie, żeby tak właśnie był postrzegany Julek. Na placu zabaw, w sklepie, w kontakcie z innymi ludźmi. Normalny chłopczyk, któremu czasem trzeba dłużej tłumaczyć.
Złota rybko?

poniedziałek, 25 września 2017

Motywacja

Wrócę jeszcze do Zakątkowego Zlotu.
W ostatni dzień odbyły się zawody. Impreza Zakątkowo na Sportowo zorganizowana przez nasze Stowarzyszenie Zakątek 21, a poprowadzona przez animatora z ośrodka Polanika pana Krzysztofa.
Piszę o tym, bo nie po raz pierwszy, aczkolwiek z tak dużą siłą, uderzył mnie fakt, że silna motywacja jest największym motorem poczynań Julka. Rzecz w tym, żeby tą motywację znać.
Ania przed Zlotem przygotowała imienne dyplomy, ze zdjęciami zawodników. Na każdym dyplomie było pięć wolnych miejsc, które każdy z zawodników miał uzupełnić odpowiednimi naklejkami po ukończeniu danej konkurencji. Tych było pięć: strzelanie z łuku, wyścig samochodów zdalnie sterowanych, kręgle, unihokej i slalom z balonami.
Julek do pierwszej konkurencji podszedł z takim sobie nastawieniem. Od rana powtarzał, że chce do domu. I rzeczywiście był mało współpracujący. Większość rzeczy chciał robić po swojemu. I tylko po swojemu.
Z pomocą Radka poradził sobie ze strzelaniem. Sęk w tym, że nie chciał oddać łuku. Zabawa go wciągnęła. Odciągnąć Julka nie było łatwo. Pomógł dyplom i naklejka. Julek w lot chwycił zasadę.
Przy trzeciej konkurencji (kręgle) zawiesił się całkiem. Ani w jedną ani w drugą stronę, stanął dęba i koniec. Zrezygnowana i bez poczucia szansy na jakikolwiek odzew, zamachałam dyplomem, pokazałam puste miejsca, które trzeba wypełnić. Julek wskoczył na właściwy tor. Miał cel, miał motywację. Działał dalej bez zgrzytów.
Wziął udział w każdej konkurencji. Kolejne naklejki własnoręcznie wklejał. Z językiem na zewnątrz. Przejęciem na twarzy. Nagroda na koniec nic go nie obeszła. Nie medal był ważny, ale droga do jego zdobycia.





sobota, 23 września 2017

Pierwsze zdanie

Wieczory wyglądają tak.
Ja wędruję z Krzysiem do jego pokoju. Ostatnie pogaduchy przed snem. Jakiś przytulaniec, kawałek ciekawej książki.
Radek wędruje z Julkiem. Kilka wygłupów i śmiechów. Przytulenie. I śpią. Radek wyłazi po drzemce.
Zwykle to Julek jest pierwszy na górze.
Krzyś ze mną gramoli się później.
Wczoraj było odwrotnie.
Siedzimy w łóżku, gadamy.
Idą Julek z tatą.
Julek słyszy nasze głosy.
Ja nagle słyszę Julka.
- Ja chcę do mamy.
I to, proszę państwa, byłoby pierwsze tak rozbudowane zdanie Julka. Podmiot, orzeczenie, dopełnienie, ścisk w sercu.
Uwielbiam takie perełki.

wtorek, 12 września 2017

Angielski trener

Krzyś rozgrywa z tatą minimecz na podwórku. Słyszę komentarze.
- O no! (ou nou)
- Ok (okej)
- Good! (gut)
To nowość.
Julek w roli brytyjskiego trenera. ;)

czwartek, 7 września 2017

Sensoplastyka

Jak wspomniałam, w sobotę (trzeci dzień Zlotu) odbyły się zajęcia sensoplastyczne.
Julek z zasady nie lubi się brudzić.
Ewentualnie może przesypywać różne piaski, żwirki i inne sypkości do momentu, gdy jakieś ziarno niespodziewanie nie doczepi się do rąk, nóg i twarzy. Przeciągłe bleeee jest wyraźnym sygnałem, że taka zaczepka nie ujdzie na sucho i trzeba ziarno zmyć, strącić do piekieł, porzucić.
Szłam więc z Julkiem na sensoplastykę z takim sobie nastawieniem.
Nie był jednak w stanie (czemu się absolutnie nie dziwię) oprzeć się tym wszystkim cudnym, kolorowym ryżom, fasolkom i soczewicą usypanym w piękne górki, pagórki, wzniesienia. Poszła więc łopatka w ruch, miski, miseczki i inne pojemniki. Przesypywać te wszystkie różności - doskonała sprawa przy pełnym skupieniu i koncentracji.
A gdy na koniec mógł zabawić się w Ninję, który łamie makaron - bezcenne doświadczenie. Tak właśnie terapeuta Robert Adamczyk, obserwując temperament Julka utorował mu drogę do jego "kanału sensorycznego".
Sensoplastyka - zabawa, która oswaja nieochoty i fuj razem z bleee. I jest przy tym niezwykle fotogeniczna. ;)







środa, 6 września 2017

IX Zlot Zakątkowy

Pod koniec turnusu w Polanice (w dniach 24-27 sierpnia) rozpoczęliśmy IX Zlot Zakątkowy. Na te pełne ciepła, serdeczności, wesołości i energii spotkania jeździmy od 2012 r. Wyjątkiem był ubiegły rok, kiedy termin Zlotu zbiegł się z naszą tradycyjną imprezą, którą pod hasłem "Pożegnanie lata" organizujemy co roku pod koniec sierpnia dla naszych znajomych w domu. W tym poukładaliśmy kalendarz imprez tak, żeby był wilk syty i owca cała. ;)
Zloty mają to do siebie, że wyjeżdżam z nich solidnie zresetowana, z uczuciem nasycenia przyjemnością i uśmiechem, naładowana ciepłym ludzkim pierwiastkiem, wyciszona, z ochotą na kolejny raz.
Zakątek 21 - nasze Stowarzyszenie organizuje dobrze czas zarówno dzieciom, jak i rodzicom. W tym roku oprócz karnetów do Krainy Zabawy, było zapewnione wyjście na basen, sensoplastyka z psychoterapeutą z ośrodka - uwielbianym przez dzieci Robertem Adamczykiem, zawody sportowe świetnie poprowadzone przez animatora z ośrodka p. Krzysztofa, spotkanie z dietetykiem Anną Wrzochal, koncert zespołu "Manna", i tradycyjnie Zakątkowy Bal (w tym roku poprowadzony przez animatorów zabaw "Kama"). Działo się wiele i z przytupem. Na nudę nikt nie mógł narzekać, każdy miał okazję pogadać o wszystkim i zespole, pośmiać się, powygłupiać, a nawet wieczorem pośpiewać stare kawałki przy akompaniamencie na gitarze niezastąpionego Roberta (taty Bianki). Nie kłócimy się, nie gadamy o polityce, cieszymy się naszymi dziećmi, jesteśmy ze sobą. Zwyczajnie, po ludzku. I to chyba cała tajemnica tych spotkań.




 

Znaki

Każdy ma swój znak upływającego czasu.
Krzyś - debiut w samodzielnym powrocie autobusem ze szkoły.
Julek - utratę pierwszego mleczaka.
Ja - zmarszczki.
Chłopaki rosną, dojrzewają, ulegają przemianom, ja się zwyczajnie starzeję.