piątek, 29 września 2023

Okresowe badania

Zwykle wrzesień poświęcałam na Julkowy przegląd zdrowia. Tym razem nieco przesunęłam wszystko, pozwalając sobie i codzienności na oswojenie się z wrześniem po dwóch miesiącach laby. Jedynie badanie słuchu było zaklepane w tym miesiącu, zapisane zaraz po rozpoczęciu roku, 4 września. Julek nawet współpracował. Wyniki okazały się zadowalające, jakkolwiek lekki niedosłuch w prawym uchu jest. 

Gdy oswoiłam organizację wszystkiego, wykonałam kilka telefonów, które zaskutkowały harmonogramem na październik:

- w poniedziałek (02.10) wizyta u okulisty, 

- we wtorek (09.10) wymiana wkładek i wybór butów ortopedycznych do szkoły (nie bez zdziwienia odkryłam w ubiegły poniedziałek, gdy odbierałam Julka z capoeiry, że za chwilę będzie szurał dużym palcem po podłodze, stopa mu ciągle rośnie (!), więc i z obuwia wyrasta),

- w piątek (13.10) pobranie krwi do pakietu morfologia, glukoza, próby wątrobowe, cholesterol, tsh oraz badanie moczu,

- we czwartek (19.10) wizyta u endokrynologa.

Na początku grudnia kontrola w przychodni kardiologicznej, ale to już zabukowane wiosną. Wczesną wiosną.

Mam nadzieję, że zdążymy wszystkie badania i wizyty odbyć, zanim jakaś wczesnojesienna infekcja przypomni sobie o nas. 

środa, 20 września 2023

Wycieczka

I pojechał Julek. Szczęśliwy, że bez mamy, bez taty. To jego czas. Jego życie. Z kumplami, z przygodą, nie w domu.




piątek, 15 września 2023

Sprzątanie Julka

Gdy dziecko zrobi w pokoju bałagan, a ty go prosisz, żeby posprzątało, na co dziecko wykłóca się, a potem nagle kapituluje, ty wchodzisz i widzisz porządek, chwalisz dziecko, a potem po dwóch dniach odkrywasz, na czym polegały porządki. Pod biureczko. Pod biureczko. I krzesłem zasłonić.

Wymigiwanie się Julka od obowiązków. Poziom zaawansowany. 

środa, 13 września 2023

Szkoła

Ruszyła szkoła. Wiadomo - wrzesień. Tegoroczny jakby sierpniowy i tylko krótszy dzień przypomina, że to przecież nie pełnia lata, a schyłek. I w tym nieśrodku lata, zaraz na początku nowego roku szkolnego przyplątały się infekcje. Gardłowo-kaszlowe. Po głowie dostali: Krzysiek i ja - autorka tego bloga.

Julek trzyma się dzielnie. My turlamy okrakiem do przodu. Jakoś to będzie.

Julek, jak na czwartoklasistę przystało, samodzielnie dojeżdża do szkoły. Z panem Leszkiem i panią Julą. Wraca też busem. Poza poniedziałkiem, kiedy po lekcjach ma capoeirę. Wtedy ze szkoły ja zabieram syna. Tegoroczny plan zajęć nie przewiduje drugiego wspólnego powrotu. Zajęcia z piłki nożnej, z powodów osobistych nauczyciela, są odwołane. Szkoda.

Z zajęć sportowych pozostał jeszcze basen. Kontynuujemy naukę pływania z panem Krzysztofem Kosewskim. Niedziela, godzina 8:00, przy dobrych wiatrach - 8:30. 

W planie lekcji pojawiły się nowe zajęcia - kulinarne. Raz w tygodniu dzieci szykują samodzielnie różne pyszności. Zaopatrzenie dokonuje po kolei każdy uczeń według otrzymanej listy. 

Jako pierwszy zaszczytu dostąpił Julek. Przygotowałam chłopakowi listę, na której wypisał potrzebną ilość poszczególnych produktów. Co ważne - pamiętał, ile czego ma kupić. Byłam pozytywnie zaskoczona.

Wczoraj popołudniu, jadąc po Krzysia (którego szkoła w tym semestrze pracuje na dwie zmiany, co skutkuje zakończeniem lekcji np. o 17:20), zatrzymaliśmy się w sklepie. Julek zrobił zakupy.



Poza tym sprawy szkolne łykam jak młody pelikan. Gładko i jak na doświadczoną matkę szkolnych dzieci przystało - bez zakrztuszeń. Jedno zebranie mam już zaliczone (Krzysiek), drugie dopiero przede mną (Julek).

Z miłych rzeczy: Julek w przyszłym tygodniu jedzie na dwudniową wycieczkę do Torunia, Krzysiek będzie miał swój klasowy, jednodniowy wypad w świętokrzyskie w październiku.