piątek, 5 maja 2023

Niecodzienne razem

Rzadkie to chwile, gdy Krzysiek zatrzyma się, przycupnie, a nawet zejdzie do poziomu podłogi, żeby zagrać z Julkiem w planszówkę. Julka planszówkę. Chłopaki żyją na różnych planetach. Krzysiek jest z Marsa, Julek z Saturna. Czy jakoś tak. Intelektualnie gdzie indziej, blisko jedynie na poziomie emocji.

Gdy Krzyśka ścięła grypa, docenił opiekę, którą otoczyliśmy chorego. I przyszła mu taka myśl, że ja tak przy nim, a on przecież mało poświęca nam swojego czasu. Refleksja ważna. Acz musiałam wyjaśnić, że miłość to nie budżet, gdzie wpływy z kosztami muszą wyjść na zero. Uśmiechnął się tylko. A potem, gdy zaczął wracać do formy, odnajdywał chwile, którymi zaczął dzielić się z nami. Oszczędnie, za to intensywnie. Chwilo trwaj!

Chwila trwała. Trwa. Umyka. Wtedy, żeby zająć Julka, wyjęliśmy gry, z których powyrastał, ale które mogą jeszcze bawić. Bóbr pilnujący tamy - kapitalna zręcznościowa rozgrywka. Takie większe bierki przestrzenne. 

W zasadzie minęły czasy, gdy Krzyśkowi przy wspólnych zabawach z Julkiem, uruchamiała się silna potrzeba rywalizacji. Takie atawistyczne męskie odruchy. Eh. Długo nie mógł zrozumieć, że wygrać z Julkiem to po prostu nie przegrać i żadna to zasługa własna. Uczył się latami, że w zabawie z Julkiem najlepiej skupić się na samej zabawie. Aż wreszcie z tej potrzeby (rywalizacji i w ogóle wspólnej zabawy) wyrósł. Teraz za to włącza mu się tryb edukatora-znawcy. Ustala zasady gry i uczy ich Julka. Dobrze, że to robi. Niedobrze, że czasem zbyt nachalnie, twardo i bez wyrozumiałości. Bo czasem Julek nie nadąża, czasem nie rozumie, a czasem chce po prostu za wszelką cenę z Krzysiem wygrać. Bo on przecież siła Hulk. I są zgrzyty, i braterskie połajanki w stylu "ty baranie", "nie, ty baranie". Koniec gry. A czasem niekoniecznie. Tak zwyczajnie. Fajnie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz