czwartek, 29 czerwca 2023

Olimpiada na wesoło

Tydzień przed rozpoczęciem wakacji w szkole Julka odbyła się Olimpiada na Wesoło, choć z zachowaniem wszelkich igrzyskowych reguł. Przynajmniej tych najbardziej podstawowych. Był zatem na samym początku uroczysty pochód reprezentacji klasowych, nauczycieli i uczniów. Został zapalony znicz (a jakże!). Były konkurencje sportowe. Zdrowa rywalizacja. Publiczność. Na koniec medale. 

Na ten dzień zaplanowałam urlop. Zgłosiłam się do konkurencji sztafeta w płetwach. Bo w igrzyskach brały udział dwie drużyny: rodziców naprzeciw pracowników szkoły. Nie trenowałam ciężko. Dzień przed sportowym świętem na naszym trawniku wypróbowałam trzy techniki biegu w pożyczonych (Matko chrzestna, dziękuję!) płetwach (na raka, na kujawiaka, na żabę). Moim zmaganiom towarzyszył gromki śmiech dwóch obserwatorów płci męskiej. Zupełnie nie wiem dlaczego. Ja skupiałam się na olimpiadzie, oni chyba na drugim członie - "wesoło".

W piątek Julka zabrał transport gminny. Ja do szkoły dojechałam na 9:30. Była już całkiem pokaźna grupka naszych. Drużyna rodziców cała na czarno. 

Konkurencje: mecz w goglach (1:0 dla Czarnych), kółko i krzyżyk (remis), kwadraty (oj działo się! Po dogrywce nasi górą 1:0), zbijak (1:0 rodzice), wyścig na rowerach trójkołowych (bezkonkurencyjni Nauczyciele 1:0 dla nich), bieg w płetwach (1:0 dla nas, nieskromnie dodam, że i ja swój udział miałam w tej wygranej). A pomiędzy rozgrywkami występy. Raz chearliderek szkolnych, raz Rodziców, występ Krzysztofa Krawczyka (na żywo!) i na koniec gwiazdy disco polo (nie znam). Ale uczniowie byli w temacie. Bawili się świetnie. I co najważniejsze tego dnia nie było przegranych. Każdy zasłużył na medal. 

Fantastyczne, żywiołowe, kolorowe, wesołe, integrujące przedpołudnie. Szkoła Julka jest na medal. Złoty. Mistrzowski.

A zaraz po olimpiadzie wsiedliśmy z Julkiem do auta i śmignęliśmy na krótki weekend do babci Krysi. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz