poniedziałek, 18 maja 2015

Łaaałłłłł

W czynnym słowniku Julka pojawiły się trzy "słowa".
Łaaaaałłł! - gdy go coś zafascynuje, spodoba mu się, bystrym wzrokiem wyhaczy coś niecodziennego.
O-oo! - wyraża zaskoczenie i/lub zdziwienie.
Błeee - dotknie/zobaczy/poczuje coś śliskiego/brudnego/subiektywnie wstrętnego.
Zdarzają się też kombinacje tych słów - takie prapoczątki zdań.
Na przykład: O-oo! Błeee. Gdy zdarzy się strzelić Julkowi kupala nie w nocnik, a w gacie (które przy tej okazji od razu ściąga w dół).
Komunikat prosty, czytelny i wiadomo o co chodzi. Chodzi o to, żeby Julek sygnalizował przed a nie po. Na razie po, chyba że bez słowa sam siada na nocnik i robi, co trzeba.
I choć po takim julkowym błeee uaktywnia się we mnie perfekcyjna pani domu, rękawiczki gumowe idą w ruch, mydło pachnące w płynie leje się obficie, to rośnie we mnie głośne łaaaaałłł na te udane próby przedwerbalnej komunikacji spontanicznej. Takie przewrotne osłodzenie okoliczności jej uaktywnienia.;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz