środa, 30 grudnia 2015

Portrety

Ćwiczyliśmy wiele razy. Na kartkach papieru, tablicy, ulicy kredą. Zawsze według tego samego schematu: oko-oko-buzia-nos. Julek mazał różnie, zwykle zamaszyście, nigdy na temat. Aż zaskoczyło. I koniec roku - bardzo obfitego w zmagania z własnymi ograniczeniami - zakończył Jul silnym akordem. Spod ręki naszego artysty wyszedł nie portret, ale cała ich seria.

Portret taty

Portret Krzysia

I portret mój, czyli wisienka na koniec ;)

Ta kwoka, proszę państwa, składa się z kilku głów. Wielość mnie we mnie jednej zgodna z rzeczywistością. Spostrzegawczość syna godna tytułu mistrza. Nie dociekam, czy to przypadek, czy objaw geniuszu ;)


3 komentarze:

  1. Piękna Ty :) Julek dobrze wie, że masz głowę do wszystkiego i w jednej się wszystko nie pomieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. mama wielowymiarowa i nieoczywista...ma wiele twarzy ;)

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Julek!!!!!

    OdpowiedzUsuń