czwartek, 19 maja 2016

Podsumowanie

Rok temu.
Rok temu zalewały nas sikuny i krew jasna też. Cierpliwość zgrzytała zębami, aż została pogłaskana, po czym przyszedł regres. Wielki, gówniany, półroczny regres. I gdy już zwątpienie w powodzenie misji zagarniało mnie całą, zrobił ktoś szast-prast, jakiś mag, czary-mary, jacie-w chacie, suche gacie.
Dziś.
Dziś Julek to całkowicie samodzielny gość. W tej bajce.
Sam decyduje, czy korzysta po męsku z kibelka (mama, u-u), czy z nocnika (u-pa). W miejscach publicznych (szkoła Krzysia, przedszkole, zajęcia u p. Justyny, przychodnia) sam kieruje się do ubikacji, gdy chce z niej skorzystać. W aucie komunikuje, że chce siusiu (po serii: "O Boże! O Boże! Gdzie ja się zatrzymam?" jest wyluzowane: "Julek, wytrzymaj. Zaraz znajdę miejsce").
Wpadki.
Zdarzają się rzadko. Ale nie że rzadko bo rzadko. Uf. Dieta pozbawiona soków sztucznych i prawdziwych, cytrusów, kiwi, agrestu i malin plus chyba jednak też dojrzalszy układ pokarmowy Julka, dają efekt uboczny o właściwych kształtach i konsystencjach. Czasem coś zaszkodzi, ale Julek już panuje nad sytuacją. Chyba że kompletnie zafiksuje się na zabawie albo nieoczekiwanie zdrzemnie w ciągu dnia, obudzi się, niedoprzytomnieje i bam!
To incydenty w skali mikro. Niezauważalne w powodzi dni.
Powyższe podsumowanie dedykuję wszystkim zmagającym się z odstawieniem pieluchy. Ku pokrzepieniu serc.
Da się.
Uda się.
Będzie sucho.

5 komentarzy:

  1. Gratulacje dla Julka i wielkie brawa dla mamy :* Ja na razie we własnych myślach zmagam się z odpieluchowaniem mojej dwójką, ciągle rozważając od kogo zacząć:) i czekając na ciepłe dni. Na razie u-pa jest w nocnik, choć bez artykulacji. Ale Twój wpis pokrzepił me serce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę.U nas klasyczne jojo patrz kupa jest bez ostrzeżenia...próbujemy sedes bo nocnik mamy obrażony albo jakaś trauma syna dopadła.Jak na razie wygrywa pielucha ale jest wiara i nadzieja.pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Misiek wie o co chodzi, prawda? Zagryźć zęby i przeczekać. Przecież Julek po 1,5 miesięca pięknie korzystał z kibelka i w kwestii siku i w kwestii kupali. A potem odwrót jakby mu się znudziło, jakby chciał powiedzieć - pokazałem, że umiem, a teraz już mi się nie chce starać. Do właściwego sikania powrócił prędko, ale z kupą walczyliśmy pół roku. Byłam bliska poddania się, ale uzmyslowilam sobie, że przy Julka ograniczeniach wcale to, że będzie satrszy nie poprawi naszych zmagań. I pozostalismy przy walce z kupą. :) aż z dnia na dzień zaskoczył. I poszło. Czego i wam z głębi trzewi życzę!

      Usuń