sobota, 9 grudnia 2023

Katar

W zasadzie trzy miesiące Julek dzielnie chodził do szkoły. Gdy jakiś katar zamajaczył na horyzoncie, dusiliśmy go w zarodku. Syropem z czarnego bzu i solą morską w aerozolu. 

Aż wreszcie przyszedł katar, z którym walkę toczymy już dziesiąty dzień. Dotychczasowe duszenie przyniosło chwilowy efekt. Julek nawet poszedł w poniedziałek do szkoły. We wtorek odwiedzał kardiologa pokasłując czasami. W środę poszliśmy do pediatry. Osłuchowo czysty. Katar spływa, podrażnia gardło. Leki na rozrzedzenie wydzieliny, inhalacje, nadal sinupret. Czyli prawie wszystko co do tej pory robiliśmy. Byłam pewna, że szybko ogarniemy temat.

Tymczasem jest sobota. Kataru jakby mniej, za to kaszlu więcej. Nadal bez temperatury, ale i bez widoków na powrót w poniedziałek do szkoły. Męcząca infekcja. Która trwa i jej końca nie widać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz