wtorek, 31 lipca 2012

Stanie bez trzymanki

Z inicjatywy Krzysia chłopcy dziś niedźwiadkowali. Znaczy łazili „na niedźwiadka” do bramy, gdzie Julek windą do góry na moje ręce, Krzyś na nogi dwie i do ławeczki. Chwila relaksu i niedźwiadki znowu w drodze. Za którymś razem Julek lekko wspierając się o to drewniane siedzisko stanął samodzielnie, bez trzymania. Zanosiło się na to od jakiegoś czasu. Była już nawet jaskółka tego stania kilka tygodni temu. Ale wiadomo co z pierwszą jaskółką i wiosną. Dziś kręcił się i z raczków w kucki przechodził, dupelek lekko podnosił. Tak nie całkiem w stylu Julka.
Ciąg dalszy nastąpił wieczorem. Julek podniósł się, złapał równowagę i stanął na nogach. Po chwili wylądował na podłodze. Załapał jednak. Bo nie czekając długo ponowił próbę z sukcesem. Brawa soczyste jak przy kanapie. Radość nasza wielka. I łapał Julek pion kilka dobrych razy. Zupełnie samodzielnie!
I takim pięknym optymistycznym akcentem zaczynamy nasze wakacje. Jutro kierunek południe. Babcia Krysia i dziadek Ludwik już czekają. :) 

Niedźwiadki dwa.

No i stanąłem. Tyłem do mamy. 

I wreszcie wieczór. Próba pierwsza zaliczona.


Trzecia, czwarta też. Stoję. Ja stoję! Sam bez podpory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz