niedziela, 26 czerwca 2016

Podchody

Rok temu były zawody, w tym zorganizowałam podchody.
Przygotowałam 11 zadań i 11 kryjówek, w których po kolei poukrywałam te zadania.
Zawsze były dwie koperty - kolorowa z zadaniem i biała z miejscem ukrycia kolejnego zadania.
Dopiero po wykonaniu zadania drużyna mogła otworzyć białą kopertę i ruszyć jej tropem.

Jedenaście zadań i zasada prosta
Każdy uczestnik z łatwością jej sprosta.
Jedno miejsce dwie koperty wskaże.
Kolorowa – zadanie wam poda
Biała (taka jej uroda)
– kolejną kryjówkę pokaże.
Po kolei czytacie znalezioną wskazówkę
Żeby wspólnie rozwiązać podaną łamigłówkę.
Potem pilnie wykonujcie zadania,
by nagrodę zdobyć na koniec grania!

Pierwsze zadanie było łatwe:

Na rozgrzewkę - proste matematyczne zadanie
Ile lat macie razem dowiecie się przez dodanie.
Liczcie więc razem wasze lata dokładnie,
by przejść do następnej rundy przykładnie.

Po jego wykonaniu czekała wskazówka:

Znacie odpowiedź?
Prędko śmigajcie zatem
w miejsce, gdzie nie ma butów zimowych latem.
Bo tutaj powiał jakiś chłód
i kolejną wskazówkę zwiał w Julka but.

I tak dalej, i tak dalej.
Zadania były różne: wspólne odtańczenie kółka graniastego, rzuty różnymi rzeczami do koszów dwóch, wyścig zombiaków, śmieszny portret dziadka (tu idealnie przypasował prezent, który Krzyś dostał od jednego z gości), zrobienie kukiełek (porażka!), pajacyki, tworzenie rymów do podanych wyrazów (średnio poszło), kółka wokół drzewka.
Miejsca pochowanych kopert też różne:

 Zdyszani lekko czy bardzo zziajani?
Wędrować trzeba teraz do Frani.
Ach, wy nie wiecie co to jest Frania.
Idźcie po prostu w miejsce do prania.
Tam w bębnie leży wskazówka czwarta.
zaraz zostanie przez was otwarta!

Albo:

Wpadła gruszka do fartuszka
A za gruszką dwa jabłuszka
A wskazówka spaść nie chciała
Bo pod sofą już leżała.
 Albo (moje ulubione):

Siała baba mak, nie wiedziała jak
Dziadek wiedział, nie powiedział
Rzucił kopertę tam gdzie siedział.
Siedział na sośnie, siedział na ławce
Siedział też czasem tuż przy sadzawce.
Ja myślę jednak, że zwyczajnie tak
wsadził w kominek i poszedł spać.

świetnie się bawiłam układając wierszyki i dzieci też bawiły się nieźle. Niektóre wierszyki rozśmieszały je bardzo (i motywowały do pracy) jak na przykład ten (ach te gacie):

Wracacie na boisko
- mam nadzieję, że po deszczu nie jest ślisko.
Tam do kosza celnie rzucacie
piłkami głównie.
Uwaga! są też gacie.
Kilka uwag:
- zadania muszą być dynamiczne i stosunkowo łatwe do wykonania;
- należy ustalić zasadę, że nie wszyscy naraz rzucają się do wskazanego miejsca, 
- jeśli uczestnicy słabo czytają, to albo przygotować króciutkie wierszyki albo samemu czytać albo wskazać osobę, która najlepiej to robi, bo były i takie przypadki, że ktoś czytał baaaaardzo powoli składając wyrazy (wielkie brawa za chęć wielką i wytrwałość!), a reszta nie czekając do końca, a wiedząc już co trzeba zrobić, leciała wykonać zadanie nie pomna na moje nawoływania (nadmiar energii i niecierpliwość rządzą),
- nagroda musi być warta wysiłku.
Gratulacje goście mili
Coście podchody zakończyli
Dla nagrody i ochłody
Zapraszamy Was na lody!












2 komentarze:

  1. Tylko pozazdrościć takiej mamy i takich urodzin. A co z piniatą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piniata sprawdziła się bardzo! Wszyscy stali w kolejce, żeby stoczyć walkę z Ninja. ;) Nie dali mu rady. Siedem warstw za dużo, kijaszek za lekki, w końcu zmieniłam na konkretny kij i piniata po ostatnim uderzeniu Krzysia po prostu spadła. Odsłaniając przy okazji dziurę, przez którą wsypalam słodycze. Chwyciłam ją, odwróciłam do góry nogami i wysypalam zawartość. Towarzystwo rzuciło się dziko i zagarniało cukierki nie oglądając się na boki. Oczywiście po serii uderzeń było mnóstwo wgnieceń, ale cała konstrukcja wytrzymała. :)

      Usuń