piątek, 7 grudnia 2018

Mikołajki

Pianino.
Zażyczył sobie Julek od św. Mikołaja. Zażyczył, gdy pisał, czy raczej rysował swój list do świętego. Jakiś miesiąc temu. Rysunek pianina nie prezentował, ale życzenie zostało wypowiedziane. Ba! Kilka razy klepnięte. Dla pewności wszelkiej.
Mikołaj - pianino. Pianino - Mikołaj. Julek zdecydowanie wiedział, czego chce. Pierwszy raz tak silnie werbalizował swoje wyobrażenie prezentu.
Mikołaj odnotował.
Starszy. Phi. Przecież to wy robicie prezenty.
???? nie wiem, o czym mówisz ???
Zdziwienie moje sięgało chmur. A może zaproszenie do świata wyobraźni? Sama nie wiem.
Krzysiek na wszelki wypadek wysmarował długi list. Z dwoma brakującymi przecinkami, jednym błędem ortograficznym, za to elegancko zatytułowany, spełniał wszystkie formalne wymogi listu. Lista prezentów była na bogato. Tuż przed wysłaniem (pełniłam funkcję posłańca) dopisał Monopoly Cheaters Edition. Mikołajowi odbiło się ulgą. W wieczór przed na kartce wyrwanej z zeszytu, czytelnie, nie rozpisując się zanadto, Krzysiek grzecznie poprosił świętego o pozostawienie swego podpisu w narysowanej ramce. Taki test, czy istnieje.
W nocy z piątego na szóstego pojawiły się prezenty.
Julek w wielkim worze znalazł swoje pianino, Krzyś planszówkę Monopoly, Radek ciepłą czapkę, nawet Kilka dostała kość.
I teraz Julek wchodzi w rolę wirtuoza, Krzysiek w rolę oszusta, Kilka zjadła kość.
Podpis? W ramce pojawiła się uśmiechnięta buźka. Machnięta czerwonym pisakiem. Krzysiek prowadzi dochodzenie: święty i pisak? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz