czwartek, 20 grudnia 2018

Przez telefon

Jeszcze nie tak dawno nawet nie marzyłam o tym. (Nie)gadanie Julka było na tak abstrakcyjnym poziomie, że skupiałam się na werbalnym komunikacie tu i teraz. Rozmowa telefoniczna była poza zasięgiem rozumienia i ochoty mówienia.
Dzisiejsze tu i teraz zaskakuje mnie. Coraz częściej.
Julek lubi telefon. Nie tylko dlatego, że można na nim pooglądać nagrane filmiki z jego udziałem albo zdjęcia swoje, Krzysia, choinki i psa. Lubi porozmawiać przez telefon. PO-RO-ZMA-WIAĆ! Ja chyba śnię. Nie, to się dzieje naprawdę.
Rozmowy są krótkie. Konkretne. Słucham, mówię, wiem, rozumiem. Konwersacja w najczystszej postaci.
Taka z dzisiejszego poranka na przykład. Julek w drodze do przedszkola (ja już w pracy).

- Mama, baba Kysia?
- Za trzy dni jedziemy do babci Krysi.
- Mama, mam.
- Co masz?
- Ekules. (sufler w aucie podpowiada: „Wziął „Herkulesa”* do przedszkola”)
- Dobrze.
- Mama, kocham.
- Ja ciebie też, synku.
- Mama, do widzenia.

Połączenie skończone.
Nigdy nie traćmy nadziei.


*„Herkules” - swego czasu ulubiona książka Krzysia, którą znał w zasadzie na pamięć, obecnie przedszkolne odkrycie Julka – wczoraj ten sam egzemplarz wyjęłam z półki w domu. Julek był wniebowzięty. Zasypiał z książką przy poduszce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz