piątek, 27 października 2023

Trzynaście

W kalendarzu Julka ten dzień jest bardzo ważny. Może nawet najważniejszy. Czeka. Od końca września już bardzo konkretnie odlicza dni. Obserwuje upływające dni. Zauważa, że jeszcze sześć, pięć, dwa, jeden, jutro. Mama, jutro! - to było wczoraj.

Dzisiaj rano miałam zaszczyt budzić Julka. Spod kołdry wyjrzała rozpromieniona twarz. - Julek, co to za dzień? - zapytałam. Zupełnie retorycznie.

- Moje urodziny! - wykrzyknął szczęśliwy Julek. 

Zaśpiewałam sto lat. Przytuliłam jubilata. Pomogłam zapiąć guziki w koszuli, którą wybrał na ten dzień. Resztę sam ogarnął. Dzisiaj to ja zawoziłam Julka do szkoły. Jechał z nami tort (zamówiony, zapłacony, odebrany) ze Spider-Manem, papierowy zestaw talerzyków i kubków ze Spider-Manem, soki, żelki, chrupki kukurydziane, borówki oraz prezent. Oraz radość. Radość, która zaparowała szyby w aucie, prawie eksplodowała. To Julek maksymalnie cieszył się tym dniem. 

W szkole impreza. Życzenia, sto lat, poczęstunek, prezent, wizyta zaprzyjaźnionej ósmej klasy. Przytulasy, śmiech, wszystko jak trzeba. Idealnie. Również ja odebrałam Julka ze szkoły. Po drodze kupiliśmy mały tort bezowy. Włożyłam świeczki. Sto lat, życzenia, prezent. W tym roku świętowaliśmy w bardzo wąskim gronie. Bywa i tak, że nie da rady przyjechać i spotkać się, choćby nie wiem, jak serce się rwało i chciało. Nadrobimy w lepszym czasie, prawda Babciu Krysiu?

Julek zasypiał spełniony. Udał mu się ten dzień. Udał bardzo.

Najlepszego Synku! Kocham Cię całą swoją mocą. Bądź szczęśliwy. Po prostu bądź. 

PS Wzruszało mnie dzisiaj wiele rzeczy. Pamięć mała i duża, bliskich i nie takich wcale bliskich, roziskrzone, szczęśliwe oczy Julka, jego niekłamana radość, karteczka-książeczka z życzeniami, laurki. Szczególnie jedna zapadła mi pamięć, która kończyła się tak: "Jestem twoją kumpelką". 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz