czwartek, 11 października 2012

Raz. Dwa. Trzy. Choodzę!

I znów zaskoczył mnie Julek! :)
Nie, żebym nie wierzyła w jego możliwości. Ja po prostu z tych zdystansowanych mam i z rezerwą. Czyli realistka z dużymi pokładami optymizmu. Przyjmując rodzinne zakłady traktowałam je z przymrużeniem oka. Dużym przymrużeniem.
A Julek dzisiaj zrobił kroki dwa. Zapomniał się. Puścił krzesło, a że do półki z książkami miał blisko to z rozpędu, że w pionie, poszedł w krokach właśnie dwóch. Dostał wieeeelkie brawa. Julek ceni sobie aprobatę i pochwałę. 
Nie upłynęła godzina, a Krzyś woła: - Mamuś, mamuś, patrz, Julek idzie!
Nasz bohater na środku pokoju w niezachwianym pionie stawia kroki. Jeden. Dwa. Trzy. Pierwsze trzy świadome i samodzielne kroki Julka!!!! :))))
Mój prawie dwulatek zaczyna smakować chodzenia. A ja w tym uczestniczę.
Mam powody do radości! :)

1 komentarz:

  1. brawo!!! oj, jak się cieszę razem z Wami! gratuluję serdecznie słodziakowi! Iwona T.:)

    OdpowiedzUsuń