czwartek, 29 sierpnia 2013

Zajęcia na turnusie

Ja już wiem, czemu Julek brzęczy w trakcie zajęć. A bo nie zawsze, a w zasadzie prawie nigdy nie jest tak, jak akurat Julek chciałby, żeby było. Są zasady, wymagania i kapitalne zajęcia.
Dynamiczne, konkretne i nierozmemłane. Prowadzi je dwóch terapeutów płci męskiej.
Schemat codziennie ten sam.
Przywitanie każdego z osobna. "Witaj, Julku, witaj Julku, jak się masz, jak się masz. Wszyscy cię witają, wszyscy pozdrawiają, bądź wśród nas, bądź wśród nas". W trakcie śpiewania, dzieci klepią się w brzuch, po głowie albo szurają rączkami po dywanie albo klaszczą. Za każdym razem terapeuta uzgadnia, który układ będzie teraz na topie. Julek nie obserwuje, jak miał to w zwyczaju w trakcie zajęć podczas roku szkolnego, obecnie za każdym razem wykonuje zadany układ. Brawo!!! :))
Po wyśpiewaniu przywitania Julek wędruje od kolegi do koleżanki i wita się podając rękę. I tak każdy z uczestników.
Potem zabawa: lot samolotem, przewózka wozem z gruzem albo malowanie na plecach dzieciaka.
Potem wspólne zwijanie dywanu. Ooo, nie lubimy tego zadania. Jęki, brzęczenie, odwracanie się, zachęcanie moje i Julek jedzie. Do końca. :)
A potem seria zabaw na materacach, pod materacami, między materacami, wycieczki na kocach (rodzice powożą), wyścigi na kocach (rodzice nogami przebierają). Zawsze w jednym kierunku, któremu trzeba się podporządkować. Oj, nie łatwo, nie łatwo wszędobylskiemu Julkowi. :D
Wspólne rozwinięcie dywanu.
I na koniec wyciszające pożegnanie.
Dla mnie bomba!
Są obowiązki, jest zabawa według ustalonych zasad i energia, nad którą można z uśmiechem zapanować.

2 komentarze:

  1. Julek Twoją dumą! :D też chciałabym (jeśli tylko będzie mi dane macierzyństwo) z taką miłością pisać o swoich maluchach, dziękuję Ci za to, że otworzyłas mi serce, ogromne brawa dla Małego!

    OdpowiedzUsuń
  2. No ba! A ja oczyma duszy widzę mimikę Julka i szelmowski uśmiech jak uda mu się coś przemycić swojego. Kocham Cię smyku :-*

    OdpowiedzUsuń