czwartek, 26 czerwca 2014

Na koniec

Wczoraj Krzyś, dzisiaj Julek żegnał się z przedszkolem.
Żegnał z gestem i przytupem, na palce też się wspinał.
Dzieci stały w półokręgu. Dwójkami albo trójkami występowały na środek i deklamowały krótkie wierszyki. Dla otuchy razem. Wychowawczyni pani Aneta pomocnie wywoływała teatralnym szeptem kolejnych recytatorów. Nagle zabrzmiało: "Julek i Wiktor".
Julek i Wiktor wystąpili.
Wiktor mówił, Julek robił dobre wrażenie. Z dystynkcją i elegancko.
Serce mi zadrżało. Nie przez to, czego nie ma, ale z powodu tego, co jest! Mój Julek stał świadomie na scenie, nie uciekał, uśmiechał się, razem w Wiktorem współuczestniczył w wygłaszanej kwestii. Milcząco. Bo takie jest teraz miejsce Julka rozwoju.
A potem tańczył i śpiewał gestami. Ale jestem z niego dumna!
Czuje się w tej grupie jak ryba w wodzie.
A początki były takie nieśmiałe.
Jednak nie żal mi, że odchodzi. Bo czuję, że ten etap się wyczerpał. Julek z niego wchłonął to co trzeba i treściwie. A teraz przed nim nowe wyzwania. Nowa przygoda.
Od września.
Krzyś do pierwszej klasy, Julek do nowego-znanego przedszkola. Pani Agata ma już cały plan działania. :)






1 komentarz:

  1. no suuper, burzliwe brawa!:) cieszę się razem z Tobą! Zuch chłopaki!

    Iwona

    OdpowiedzUsuń