poniedziałek, 3 listopada 2014

Fraza

Ostatnio najczęściej używaną frazą w naszym domu nie jest: "dziękuję", "kocham cię" albo "ale jestem zmęczona", tylko "Julek, ale o co ci chodzi?".
Niewerbalność jego komunikacji weszła w krytyczną fazę. Nadawca wiadomości dokładnie wie, czego chce, odbiorca niekoniecznie. Poziom frustracji gwałtownie wzrasta po obu stronach. Chcecie próbkę? Proszę.
Julek staje pod półką. - Da. - mówi. ("da" znaczy wiele, w tym przypadku wspomagane wyciągnięciem ręki, oznacza "daj"). Wyciągnięcie jest w przestrzeń, a nie wcelowane w konkretną rzecz. Pokazuję na pilota do TV i pytam.
- Julek, to chcesz?
- To.
Podaję i słyszę: - Ne. Odkładam pilota
Pokazuję na czytaną ostatnio książkę:
- To chcesz?
- To.
Podaję książkę.
- Ne.
Odkładam książkę.
Pokazuję na płytę z Tomkiem i pozostałymi lokomotywami.
- To chcesz?
- To.
Podaję płytę.
- Ne. Odkładam płytę.
Pokazuję na kredki.
- To chcesz?
- To. Ciąg dalszy już znacie.
Zrezygnowana (nowy eufemizm poirytowana) wyrzucam:
- Julek, ale o co ci chodzi??!?!?
I teraz pada bardzo precyzyjna podpowiedź:
- Yyyyy.
Uderzam z niemocy głową w ścianę (tak w wyobraźni) i pokazuję na ćwierkającego ptaszka (bardzo trafiony prezent urodzinowy dla Julka).
- To chcesz?
- To.
Podaję ptaszka. I nie do wiary. Jest! Bingo. Szło o papugę.
Dziecko zajmuje się zabawką, ja zbieram siły do następnej rozmowy.




10 komentarzy:

  1. ooo... znajome Yyyyyy...
    Uderzam, razem z Tobą minimum raz dziennie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem. Znam. M. zaczął mówić gdy miał 4 i pół roku, czego i wam życzę! Nota bene teraz gada jak nakręcony i moja frustracja wcale nie jest mniejsza :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, w skok rozwojowy mowy u Julka nie wierzę. To raczej mozolne, rozciąąąąąąąąąąąąąąąąąąąąąąągnięte w czasie wydzieranie z niego po głosce, po sylabie, po prostym wyrazie. Trudne to. ("to" wymawia Julek idealnie ;)) ) PS I trzymam się nadziei, że dzieci, szczególnie chłopcy zespołowi (z przeciętnym IQ ;) ) to tak w okolicach 5. roku życia zaczynają gadać (przy czym pod hasłem gadać - rozumiem proste werbalne komunikaty). Nie czekam. Uczę się omijać frustracje. Szukam sposobów na przekuwanie jej w pozytywne działanie. :)

      Usuń
  3. A czy ja dobrze pamiętam, że próbowaliście wprowadzać język migowy?? A jeżeli źle pamiętam, to może to jest sposób na komunikacje z Julkiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makaton. To alternatywny sposób komunikowania za pomocą gestów. Owszem Julek pokazuje mi, że chce bułkę, chleb, pić. Pokazuje "jeszcze" i "koniec". Ten sposób komunikowania ma wspomóc rozwój mowy, a nie ją zastąpić. Jeśli Julek nie zacznie mówić (terapeutka daje mu duże szanse) wprowadzimy komunikację AAC. Założymy mały zgrabny segregator, do którego sukcesywnie będziemy wklejać obrazki, za pomocą których będzie się z komunikował z otoczeniem. Bo Makatonem może porozumiewać się wyłącznie z osobami, które te gesty znają, obrazkami skomunikuje się z każdym. Na razie pracujemy nad mową. :)

      Usuń
  4. U nas jest podobnie przy wyborze bajki - wymieniam każdy tytuł po kolei, a Roszek odpowiada: Nieee, nieee. A potem, gdy tytuły się skończą, jedziemy od początku i za którąś (!) kolejką wreszcie coś wybiera. Ich chyba bawi, jak tam mogą sobie powybrzydzać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nam radzono żeby nie podsuwać pomysłów tylko wymusić na dziecku, żeby powiedziało co chce. No wiesz, powiedzieć, że się nie rozumie i ma powiedzieć o co chodzi.Ale do tego trzeba być do bólu konsekwentnym i mnie to zupełnie nie wychodziło. Tym bardziej, że M, z tych upartych i jak się z nim po dobroci nie dogadało, to sie zaparł i jeszcze gorzej było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tę metodę. Nie działa. Gdy w ten sposób wymuszam "mówienie" zaczyna się ryk, płacz i ogólny bunt. Uwierz mi, że upór zespolaka bywa nie do przełamania ;)

      Usuń