czwartek, 5 marca 2015

Do połowy

Jest postęp w samoobsłudze.
Julek opanował rozbieranie się od pasa w dół. I z powrotem. Czyli ściąga gacie, buty, skarpetki i pieluchomajty. Wciąga na siebie pieluchomajty, spodnie, buty. Skarpetki konsekwentnie pomija. Trudno. Z czasem nadrobi.
Z kolei ja pracuję nad sobą, żeby nie wyręczać Julka. Z przedszkola wychodzimy o jakieś piętnaście minut później niż kiedyś. Świat przez to nie uderza nosem w ścianę, a Julian sam ubiera, co potrafi i może.




6 komentarzy:

  1. Gratulacje! Dolne części garderoby, a właściwie umiejętność ich zdejmowania i ubierania, są zdecydowanie ważniejsze w życiu, niż te górne;. Julian wie, co ważne! :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo co łatwiejsze;) Niemniej chce. Więc kujemy żelazo póki gorące. Nie odpuszczamy.

      Usuń
  2. Cudny Julek na tych zdjęciach. gratulacje! Nie mniejsze dla Ciebie Marto, bo ta walka ze sobą, żeby nie wyręczać bywa dużą próbą cierpliwości matczynej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A to znasz??

    Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, ciasne kozaczki. Szarpie się, męczy, ciągnie.
    - No, nareszcie weszły!
    Zadowolona padła na podłogę z wycięczenia. Dziecko mówi:
    - Ale mam buciki odwrotnie.
    Pani patrzy, faktycznie! No to je ściąga, morduje się, sapie.
    - Ufff, zeszły!
    Zakłada je znowu, tym razem na właściwe nogi. Sapie, ciągnie, ale nie chcą wejść.
    - Ufff, weszły!
    Pani siedzi i dyszy a dziecko na to:
    - Ale to nie moje buciki.
    Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami. Zeszły!
    Dziecko:
    - ...bo to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić.
    Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała aż przestaną jej się trząść i znowu pomaga dziecku włożyć buty. Męczy się, ciągnie. Weszły!
    - No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
    - W bucikach.

    :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawa dla Julka za umiejętności i chęci a dla Ciebie za cierpliwość i nie pomaganie ;-)

    OdpowiedzUsuń