Zaździerz po raz drugi.
Julek ciężko pracuje od rana do popołudnia z małymi przerwami. Ja robię niewiele.
Po zajęciach zamieniamy się. Julek zaczyna relaks, a ja swoją pracę. Praczka-sprzątaczka z dyrektorem kreatywnym do spóły. Dajemy radę. Można budować fajne relacje, przyswajać wiele nowych imion ("oć Kuba", "cześ Ada", z Igorem ciężko idzie ;)), biegać, wspinać się na drabinki, budować zamki z sypkiego piasku.
Albo.
Albo mieć Dzień Dziecka zawodowo zorganizowany przez Ośrodek "12 Dębów".
Julek to już skupiony, wiedzący czego chce współuczestnik zabawy. Dorośleje mi syn.
Dziękujemy!
Pobyt na turnusie zostanie w całości sfinansowany ze środków zgromadzonych z 1%.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Ale fajnie się bawicie!! :)
OdpowiedzUsuńW czasie wolnym od zajęć faktycznie na nudę nie narzekamy. A że w trakcie zajęć Julek pracuje na miarę swoich możliwości, to czas zaździerzowy jest efektywnie wykorzystywany. :)
Usuń