poniedziałek, 23 stycznia 2017

Lista przebojów

Jestem z tych śpiewających mam. Znaczy śpiewanie bez mamy nie zaistniałoby. I nie mam na myśli profesjonalnych wykonów na miarę "Idola", "Factora" czy innego "Woisu". Ja po prostu śpiewam sercem, nie nutami. Więc wszelkie fałsze, no wiecie. Umówmy się - artystką nie jestem. Zwyczajnie uprawiam chałturę. Na szczęście w domowych pieleszach.
Wraz z pojawieniem się na świecie Krzysia odgrzebałam z zakamarków pamięci dziecięce piosenki, uzupełniłam najróżniejszymi wykonaniami z you tube'a, nauczyłam tekstów się (żeby nie tylko wałkować jedną zwrotkę), w niektórych przypadkach powymyślałam swoje tekściki. I tak od kołysek "Był sobie król", "Na Krzysieńka/Juleńka z popielnika", "Ach śpij kochanie" przez przedszkolne "Kolorowe kredki", "Pieski małe dwa", "Domowe przedszkole" do biesiadnych "Sokołów" i "Pije Kuba do Jakuba". Repertuar szeroki. Wierzcie. Wraz z upływem czasu i rozrostu mego starszego dziecięcia pojawiały się nowe-stare odgrzebane kawałki.
Przy Julku kontynuowałam zwyczaj śpiewania.
Trochę jakby mniej.
Zawsze jednak produkowałam do śpiewanych utworów (brzmi nieźle) gesty. Żeby ułatwić Julkowi rozumienie. To często bywało zabawne, śmieszne i nieco kreatywne szoł, które Julek okraszał śmiechem i tylko śmiechem. Z czasem przyszło naśladowanie, a jeszcze potem nieme śpiewanie ze mną. Gestami. Od jakiegoś roku nieśmiało pojawia się melodia.
Najczęściej śpiewam w krytycznych momentach (zaskakująco - nawet mnie samą - śpiewanie potrafi nie raz rozładować trudne sytuacje z uporem lub zafiksowaniem Julka w tle), pod prysznicem (a jakże!) i w aucie. To w aucie zostało na długo zdetronizowane "Upiorem w operze", którego Julek uwielbiał słuchać. Ta upiorna mania trwała blisko dwa lata aż zdarła się płyta. Ufff.
Znów zaczęliśmy śpiewać.
I teraz zwyczaj jest taki.
Pytam: "Julek, co śpiewamy?". Julek wymienia tytuł i jedziemy z piosenką a capella.
Tytuły Julka:
"Ała" (co ja się nazastanawiałam o co chodzi dziecku memu - szczęście gest rąk uniesionych w górę olśnił mnie - tłumaczenie: "Przybieżeli do Betlejem"),
"Dła" (znaczy tyle co dwa i jest to ni mniej ni więcej tylko "Pije Kuba do Jakuba"; jest w przyśpiewce "we dwa kije"? jest!, no to dła)
"Tań" (bez gestu nie wpadłabym na to - utarliśmy wewnętrzny kod - który powadzi po skrótach słownych i myślowych Julka; "tań" z dłonią pod podbródkiem znaczy: "Wstań, unieś głowę" i dalej"Wsłuchaj się w słowa pieśni o małym rycerzu" - Julek bardzo upodobał sobie tę piosenkę)
"My..." (... jesteśmy krasnoludki hop sa hop sa itd.)
"(k)oło" (znów gest uratował mój honor "Szła pchła koło wody")

Julka lista przebojów aktualnie wygląda tak:
Na miejscu trzecim "Dła", na drugim "Tań", a na pierwszym od trzech miesięcy utrzymuje się nieprzerwanie "(s)to lat". Przebój na miarę "Thillera" ;)

3 komentarze:

  1. U nas (s)to lat to też hicior

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jak to statystycznie wypada, bo gdzie się nie obejrzę tam zespolaki uwielbiają śpiewać 100 lat :)

      Usuń
  2. Najlepsze jest na koniec: A (k)to? i wtedy się zaczyna piosenka dla kazdego...

    OdpowiedzUsuń